No i fajnie. Było jasne, że priorytetem jest rewanż z Rangersami, a meczu z ŁKS-em nie będzie dało się potraktować stuprocentowo serio. Dla mnie, gdyby Vuković chciał, mógłby wymienić nawet i całą jedenastkę, w tej konkretnej sytuacji tak duża liczba zmian byłaby zupełnie zrozumiała. Zmian i tak było sporo, a Legia wyszła z tego lepiej, niż można było się spodziewać.
Granie co trzy dni tym samym składem sprawiło, że kilku piłkarzy od dawna nie dostało szansy na pokazanie się. Niektórzy nie występowali nawet w rezerwach, tylko krążyli między ławką a trybunami. Zwłaszcza w przypadku zawodników ofensywnych wskazane byłoby wpuszczanie ich z ławki, prosiło się o wpuszczanie takiego Niezgody czy Agry. Niestety ani ich, ani wielu innych zawodników, nie opuszczały problemy z kontuzjami. Przy dobrym przygotowaniu, jakie obecnie ma miejsce, jest to cały czas jakiś problem. Niby zawodnicy są już gotowi, aby grać w intensywnym tempie, ale zbyt wielu i zbyt często wypada z powodu kontuzji. Mam nadzieję, że oszczędzenie dziś kilku piłkarzy (m.in. Jędrzejczyka – do tej pory komplet minut na boisku) pozwoli na ograniczenie tego problemu.
W końcu Legia straciła gole i trzeba będzie kontynuować serię z czystym kontem, ale już tylko w europejskich pucharach. Oczywiście ciężko porównywać grę wobec ostatnich meczów – grał zupełnie inny skład. Teraz na pewno było trochę gorzej, bo ŁKS miał swoje sytuacje, ale niewiele rzeczywiście klarownych. Nam strzelił po rzucie rożnym i karnym, a tak to głównie z dystansu i rzadko celnie. Właściwie w tym ustawieniu nie mogliśmy spodziewać się za wiele – emeryt Astiz, który już nie nadąża, Wieteska bez rytmu meczowego, Karbownik, który nie jest lewym obrońcą, oraz Stolarski, który jako jedyny z pola nie został oszczędzony przed czwartkiem. Do tego można było mieć wątpliwości, czy cały zespół będzie dobrze bronił. O Praszeliku czy Agrze niewiele wiadomo pod tym względem, bo do tej pory prawie nie grali. Niezgoda na pewno nie pokazywał takiego zaangażowania w odbiorze jak Kulenović, a Nagy do tej pory w ogóle nie wyglądał, aby się specjalnie starał.
Mimo
Granie co trzy dni tym samym składem sprawiło, że kilku piłkarzy od dawna nie dostało szansy na pokazanie się. Niektórzy nie występowali nawet w rezerwach, tylko krążyli między ławką a trybunami. Zwłaszcza w przypadku zawodników ofensywnych wskazane byłoby wpuszczanie ich z ławki, prosiło się o wpuszczanie takiego Niezgody czy Agry. Niestety ani ich, ani wielu innych zawodników, nie opuszczały problemy z kontuzjami. Przy dobrym przygotowaniu, jakie obecnie ma miejsce, jest to cały czas jakiś problem. Niby zawodnicy są już gotowi, aby grać w intensywnym tempie, ale zbyt wielu i zbyt często wypada z powodu kontuzji. Mam nadzieję, że oszczędzenie dziś kilku piłkarzy (m.in. Jędrzejczyka – do tej pory komplet minut na boisku) pozwoli na ograniczenie tego problemu.
W końcu Legia straciła gole i trzeba będzie kontynuować serię z czystym kontem, ale już tylko w europejskich pucharach. Oczywiście ciężko porównywać grę wobec ostatnich meczów – grał zupełnie inny skład. Teraz na pewno było trochę gorzej, bo ŁKS miał swoje sytuacje, ale niewiele rzeczywiście klarownych. Nam strzelił po rzucie rożnym i karnym, a tak to głównie z dystansu i rzadko celnie. Właściwie w tym ustawieniu nie mogliśmy spodziewać się za wiele – emeryt Astiz, który już nie nadąża, Wieteska bez rytmu meczowego, Karbownik, który nie jest lewym obrońcą, oraz Stolarski, który jako jedyny z pola nie został oszczędzony przed czwartkiem. Do tego można było mieć wątpliwości, czy cały zespół będzie dobrze bronił. O Praszeliku czy Agrze niewiele wiadomo pod tym względem, bo do tej pory prawie nie grali. Niezgoda na pewno nie pokazywał takiego zaangażowania w odbiorze jak Kulenović, a Nagy do tej pory w ogóle nie wyglądał, aby się specjalnie starał.
Mimo
#mecz #bukmacherka #legia #e----------l