Witajcie, aż się zarejestrowałam, aby skomentować. Ja trochę z innej beczki, ale też o posiłkach w przedszkolach. Moja Mama pracuje jako woźna w publicznym przedszkolu w jednym z większych miast, już 30lat. Często pomaga w przygotowywaniu posiłków dla dzieci. Nie będę opowiadała jak było, powiem jak jest. Kilka lat wstecz dyrektorka przedszkola nakazała wywalić wszelką chemię z jedzenia. Chodzi tutaj o kostki typu knorr, jakieś maggie itd. Od tej pory dzieci dostają pełnowartościowe, zróżnicowane posiłki. Jest to rygorystycznie przestrzegane, gdyż wymagają tego rodzice dzieci oraz dyrekcja. Mięso od lokalnego rzeźnika, jajka od kur z wolnego wybiegu, warzywa bez GMO itd.
Ja trochę z innej beczki, ale też o posiłkach w przedszkolach.
Moja Mama pracuje jako woźna w publicznym przedszkolu w jednym z większych miast, już 30lat.
Często pomaga w przygotowywaniu posiłków dla dzieci.
Nie będę opowiadała jak było, powiem jak jest.
Kilka lat wstecz dyrektorka przedszkola nakazała wywalić wszelką chemię z jedzenia. Chodzi tutaj o kostki typu knorr, jakieś maggie itd. Od tej pory dzieci dostają pełnowartościowe, zróżnicowane posiłki. Jest to rygorystycznie przestrzegane, gdyż wymagają tego rodzice dzieci oraz dyrekcja. Mięso od lokalnego rzeźnika, jajka od kur z wolnego wybiegu, warzywa bez GMO itd.