Jadę sobie kilka godzin temu samochodem. W pewnym momencie mym oczom ukazują się czyjeś kończyny dolne radośnie wystające z pomiędzy samochodów na parkingu obok. Przykładny obywatel ze mnie, a pogoda bynajmniej nie sugerowała że leżący tam człowiek się opalał, czy coś. Stanąłem więc, celem dokładniejszego sprawdzenia znaleziska. Okazało się, że był to pan, raaaaczej pod wpływem napojów wiadomojakich, letko zmarznięty, co w sumie nie dziwi. Dychał, aczkolwiek poza bełkotaniem kontaktu z nim
#mecz