Wracasz z pracy o 3:30 rano, rowerem, w wodoodpornych decathlonowych ciuszkach. Zjadasz co nieco w macu. Jedziesz dalej do tesko po kolę i pizzę z kurczakiem. Po czym wracasz na hatę, wstawiasz pizzę do piekarnika i po 12 minutach delektujesz się nią (trochę przypaloną), co nigdy nie jadłeś, popiajając kolą. Później piszesz posta na mirko i sklejasz kolaż w fotoszopie. Tak trzeba żyć mireczki. Pozro i z fartem