Łysy, panie młodszy Zygar, chyba to czytasz, nieco zapoznaliście się wreszcie z "Missale Romanum", tak, waszą ukochaną książką, bo Misiek podczas "mszy" dzisiejszej Requiem (nie powinno być kwiatów, ani, na Boga, wiem, że chcesz się pochwalić,że je masz, ale jednak relikwiarzy na waszym "ołtarzu" nie należy na Mszy żałobnej stawiać), opuścił psalm 42 podczas modlitw u stopni ołtarza.
Tylko, że źle to zrobił!
Podpowiadam: mówi się najpierw: "In nomine...", potem JEDNAK antyfonę "Introibo ad...", na którą ministranci oraz Ty, nasz zagubiony kolega, odpowiadają to, co zawsze, "Ad Deum, qui", po czym celebrans robi kolejny znak krzyża i dopiero zaczyna "Adiutorium nostrum...", następnie odmawia spowiedź powszechną, tak zwany pierwszy Confiteor.
To jest takie proste, dlaczego nie chcecie się tego nauczyć, macie toż tyle wolnego czasu! I, zdaje się, forsy na beztroskie życie.
Łysy Drogi, na Mszy Requiem nie całuje się - broń Boże - ampułek, w ogóle to szczęście, że nie masz szans służyć u jakiegoś normalnego kapłana, odprawiającego Mszę Św. katolicką, tak zwaną trydencką, bo wówczas wiedziałbyś, że, wybacz kolokwializm, na Requiem nie błogosławi się wody (piękna, polska legenda o zakrystianinie, służącym do Mszy, który, jak zauważył, że celebrans z rozpędu to zrobił, "zdmuchiwał" specjalnie i ostentacyjnie z wody to "błogosławieństwo" z ampułki); tymczasem wy z wujkiem, kuzynem, no dalej nie pójdę, popełniliście oba błędy, ten jego ważniejszy: "pobłogosławił" wodę, a "Pan Ministrant" ucałował ampułkę.
Coś mi mówi, że odmówił też "Gloria Patri" przy Lavabo, no ale dalej już nie chciało mi się oglądać tej tragicznej parodii.
Tylko, że źle to zrobił!
Podpowiadam: mówi się najpierw: "In nomine...", potem JEDNAK antyfonę "Introibo ad...", na którą ministranci oraz Ty, nasz zagubiony kolega, odpowiadają to, co zawsze, "Ad Deum, qui", po czym celebrans robi kolejny znak krzyża i dopiero zaczyna "Adiutorium nostrum...", następnie odmawia spowiedź powszechną, tak zwany pierwszy Confiteor.
To jest takie proste, dlaczego nie chcecie się tego nauczyć, macie toż tyle wolnego czasu! I, zdaje się, forsy na beztroskie życie.
Łysy Drogi, na Mszy Requiem nie całuje się - broń Boże - ampułek, w ogóle to szczęście, że nie masz szans służyć u jakiegoś normalnego kapłana, odprawiającego Mszę Św. katolicką, tak zwaną trydencką, bo wówczas wiedziałbyś, że, wybacz kolokwializm, na Requiem nie błogosławi się wody (piękna, polska legenda o zakrystianinie, służącym do Mszy, który, jak zauważył, że celebrans z rozpędu to zrobił, "zdmuchiwał" specjalnie i ostentacyjnie z wody to "błogosławieństwo" z ampułki); tymczasem wy z wujkiem, kuzynem, no dalej nie pójdę, popełniliście oba błędy, ten jego ważniejszy: "pobłogosławił" wodę, a "Pan Ministrant" ucałował ampułkę.
Coś mi mówi, że odmówił też "Gloria Patri" przy Lavabo, no ale dalej już nie chciało mi się oglądać tej tragicznej parodii.
Potencjał nowych bohaterów uniwersum według mnie to:
- bezpośredni sąsiedzi pl. Zmartwychwstania 1;
- pani Irenka z koleżankami z kółka różańcowego, zaciekła bojowniczka Radio Maryja i PiSu, znajoma Rydzyka, moc +2137 do ataku kiedy trzeba bronić kościół;
- ksiądz Krzysztof, proboszcz posoborowskiej parafii w Baranowie, były ceremoniarz i obecny kumpel Gądeckiego, w razie gdyby Miśkowi nie chciało się jechać do Poznania;
- miejscowa społeczność Romska, urządzająca swego czasu strzelaniny na baranowskich ulicach;