Monologi stulei [tekst powstały w 100% z wypowiedzi użytkowników Wykop.pl]
![Monologi stulei [tekst powstały w 100% z wypowiedzi użytkowników Wykop.pl]](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_1613551425PLtaEEZajV4rrPPHW59kzY,w220h142.jpg)
Wczoraj śniło mi się, że miałem dziewczynę. To było piękne. Ciekawe, jak to jest poznać dziewczynę? Ciekawe, czy do trzydziestki potrzymam chociaż za rękę? Jutro rano wstanę i zrobię sobie jajecznicę na boczku i cebulce. Dla takich chwil żyję.
z- 233
- #
- #
- #
- #
- #
Urodziłem się jako kandydat na przegrywa. Przełom lat 70/80, zabite dechami miasteczko na głębokich peryferiach Polski B, rodzina z klasy średniej niższej, matka po rozwodzie, ojczym wyznawca teorii, że raz na kwartał po prostu trzeba pasem czy kablem przyp.......ć bo inaczej dzieciak się nie wychowa. Moja fizjonomia: wzrost średnio wysoki, gęba nieciekawa, dolna szczęka cofnięta, wada zgyzu, krótkowidz, suchoklates, postawa cherlawa. Oczywiście sierota totalna na WF (adekwatny fragment kompilacji Łukasza to cały ja), więc gdzieś w połowie podstawówki stało się oczywiste, że do żadnej fajnochłopackiej grupy nie mam szans się zaliczać – alternatywą stało się samotne snucie się po okolicznym lesie albo siedzenie w domu, czytanie książek i Bajtka oraz dłubanie w Atari. Tu w pewnym momencie nastąpił mały przełom, bo moją totalną aspołeczność w sensie podwórkowo-sportowym udało się skompensować przez wpasowanie się w odpowiednią niszę ekologiczną. Był przełom lat 80/90, komputery stawały się powszechne, Internetu jeszcze nie było, natomiast ja potrafiłem przywieźć nowe gierki z giełdy na Grzybowskiej, rozwiązać prawie każdy problem z kompem, skombinować jakiegoś cracka czy przygotować „pomoce naukowe” na sprawdzian z mat/fiz/chem. Poza tym, może nie potrafiłem porządnie kozłować, ale za to wymiatałem w turniejach Sensible Soccer, to też dawało plusy i rozpoznawalność. Zasadniczo czas późnoszkolno-licealny wspominam super, dzięki swojej nerdowskiej użyteczności byłem wręcz ponadnormatywnie „popularny”, często przy jakiejś okazji wychodziło, że zna mnie mnóstwo osób, których ja w ogóle nie kojarzę. Teraz ta moja ówczesna nisza to oczywiście żadna nisza, ale zmierzam do tego, że jeśli już ktoś jest wizualnym przegrywem, to może niech na tym etapie spróbuje zostać użytecznym nerdem: w gimnazjalno-licealnym środowisku to nie najgorsza strategia przetrwania.
W temacie dziewczyn mój stan konta wynosił bardzo długo całe okrągłe zero, towarzystwo na studniówkę musiała mi zorganizować mamuśka wykonując telefon do córki swojej koleżanki - oto miara mojego ówczesnego upadku w tej dziedzinie. Niemniej jednak, nie pamiętam, abym traktował to wówczas jako mega problem – chyba że miałem mnóstwo innych rzeczy do roboty. Teraz na pewno presja i oczekiwania w tym zakresie są większe, zaś social media i wyraźniejsze różnice majątkowe dodatkowo podkręcają kontrasty, ale na to nie ma chyba innej rady niż znaleźć sobie na tym etapie życia coś obok głównego nurtu zamiast tracić czas i nerwy w nierównej walce. Może lepiej uznać że „the only winning move is not to play”.
Moja
Tutaj dygresja: właściwie po co komu te wasze dzieci, jeżeli wy sami ich nie potrzebujecie? Dla przetrwania genów? To przecież nonsens: „in a long run we are all dead”. Parę pokoleń w przyszłość i wasze istnienie bądź nieistnienie wszyscy będą mieli totalnie w rzyci, patrząc dalej mamy unicestwienie Ziemii przez Słońce wchodzące w fazę czerwonego olbrzyma, jeszcze dalej śmierć cieplną Wszechświata. Możecie oczywiście wierzyć w jakieś życie pozagrobowe, ale jeśli dorośniecie, to zdacie sobie sprawę, że ta idea to tylko kaganiec, który ma za zadanie utrzymać was w szeregu i dopilnować, żebyście za bardzo nie kąsali. Trzeba przyznać, że lokalne grupy trzymające władzę zbudowały całkiem praktyczny przekaz – ponieważ tutaj globalnie na Ziemi (tej Ziemi) większość wiedzie robacze życie i jest wdeptywana w błoto na każdym kroku, implantuje im się na siłę od dziecka naiwną nadzieję, że gdzieś tam ostatecznie robak wyjdzie na swoje, zostanie motylem, zaś ci którzy „tu i teraz” kradną, gwałcą i zabijają poniosą z ręki pani bozi zasłużoną karę. Trzeba przyznać, że ta konstrukcja bardzo skutecznie pacyfikuje nastroje społeczne i odgina w dół krzywą oczekiwań, więc w sumie ciężko powiedzieć, żeby było to niekorzystne w szerszej perspektywie. Większość ludzi ma tak dziadowskie życie, że gdyby zdali sobie w pełni sprawę z ostateczności i beznadziejności swojego położenia, to mielibyśmy niekończącą się rewolucję. Koniec dygresji.
Wracając do dzieci: jakakolwiek osobista decyzja w tej materii nie ma znaczenia wykraczającego poza długość waszego życia, więc jeśli skonstatujecie, że rozsiewanie genów nie musi być na liście waszych priorytetów, kolejny krok to refleksja „co dalej”. Trochę jak z giełdą – zamiast miotać się bezmyślnie i rzucać z motyką na hedge fundy warto zastanowić się, jaka może być wasza indywidualna przewaga, gdzie są jakieś zagrywki, którymi można pobić benchmark – zawsze coś takiego da się znaleźć. Nieco inaczej: (podkradam od Neila Gaimana): kiedy gdzieś w korpo to oczywiście łatwiej jest kiedy twoja robota jest dobrej jakości, dostarczasz ją na czas i jesteś lubiany – ale tak naprawdę, żeby iść do przodu spokojnie wystarczą dwie rzeczy z tych trzech.
Zamiast stawiać sobie nierealne lub trudne do spełnienia wymagania tam, gdzie inni mają biologiczną i społeczną przewagę zbudowaną bez wysiłku, budujcie swoją przewagę tam, gdzie więcej zależy od was. W moim przypadku tak wyszło, że chciałem jak najszybciej uciec z mojego wiosko-miasta, IT w czasach millenialnych w Warszawie to była całkiem intratna działka, więc trudno coś było tu schrzanić – jeśli ktoś nie był ułomem, znał angielski i potrafił uderzyć w odpowiednie miejsce, drzwi same się otwierały. Nigdy nie miałem w sobie jakiegoś drive’u managerskiego ani talentów biznesowych, ale w IT jako samodzielny senior można zarobić pieniądze, które sytuują dochodowo w 3-5 górnych percentylach populacji. Nie jest to oczywiście żaden specjalny majątek, ten można budować po godzinach inwestując, ale papierami NBP/ECB można jednak zasypać masę codziennych upierdliwości życiowych i poszerzyć horyzonty – wiele rzeczy które kiedyś były pełną abstrakcją, nagle staje się dostępne i tylko czeka, żeby je wziąć. Warto popracować nad tym, żeby zepchnąć na bok przeszkody finansowe wpływające negatywnie na waszą prezencję i pewność siebie, dzięku temu potem jest łatwiej z kolejnymi etapami.