Wczorajsza wycieczka na Krywań (2495 m.n.p.m) zakończona sukcesem, tym samym pobiłam swój rekord wysokości, Mont Everest coraz bliżej ( ͡°͜ʖ͡°)
Z rzeczy spoko, jako że towarzyszka wymiękła i na szczyt drałowałam samotnie, w końcu się dowiedziałam, czy swoim naturalnym tempem chodzę szybciej czy wolniej niż oznaczenia szlaków. Z 1:15 zrobiłam 50 minut, czyli spoko jak na osobę, która, poza wyjściami w góry raz w miesiącu, głównie leży na kanapie i robi nic. Tzn. W sumie to miałam to sprawdzone w Beskidach, ze zawsze czas urywam z tych oznaczeń, ale Beskidy to nie Tatry, a w Tatry chodzę z towarzyszka, która ma wolne tempo no i chcąc niechcący ja tez mam wolne.
Schodząc oczywiście wpakowałem się w jedyny płat śniegu jaki był na trasie. I to był jedyny moment problematyczny, na szczęście gość idący przede mną zrobił piętami mocne schodki, i
Z rzeczy spoko, jako że towarzyszka wymiękła i na szczyt drałowałam samotnie, w końcu się dowiedziałam, czy swoim naturalnym tempem chodzę szybciej czy wolniej niż oznaczenia szlaków. Z 1:15 zrobiłam 50 minut, czyli spoko jak na osobę, która, poza wyjściami w góry raz w miesiącu, głównie leży na kanapie i robi nic. Tzn. W sumie to miałam to sprawdzone w Beskidach, ze zawsze czas urywam z tych oznaczeń, ale Beskidy to nie Tatry, a w Tatry chodzę z towarzyszka, która ma wolne tempo no i chcąc niechcący ja tez mam wolne.
Schodząc oczywiście wpakowałem się w jedyny płat śniegu jaki był na trasie. I to był jedyny moment problematyczny, na szczęście gość idący przede mną zrobił piętami mocne schodki, i
źródło: Zdjęcie z biblioteki
Pobierzźródło: Zdjęcie z biblioteki
Pobierz