Myślicie, że jesteście przegrywami? Mylicie się. Przy mnie jesteście j------i wygrywami.
Wychowałem się z dziewięciorgiem młodszego rodzeństwa, którymi stale musiałem się opiekować. Matka i ojciec wykorzystali moją doborduszność, i gdy osiągnąłem pełnoletność w------i z domu robiąc karierę, zostawiając mi wszystko na głowie. Oczywiście czasu na laseczki nie miałem, więc czekałem tylko na okazję, żeby wreszcie stąd w---------ć. Udało mi sie to wreszcie, gdy tylko ojciec, któremu nie poszła kariera, wrócił do domu.
Czego się dzisiaj dowiedziałem od matki zagorzałej katoliczki... Otóż posiadanie kaktusa w pokoju może sprawić, że się zostanie "starym kawalerem" albo "starą panną". W związku z tym kaktusy z mojego pokoju mogą mieć eksmisję. Jak to jest, że zagorzali katolicy mogą wierzyć w takie głupoty? Nikt inny w mojej rodzinie, bliskiej czy dalekiej, nie wierzy w zabobony, a moja matka - wzór katoliczki - wierzy. No czegoś tu nie mogę zrozumieć. Ale
Miałem w gimbazie taką trochę zamuloną wychowawczynie. Lekcje jako tako ogarniała, ale reszta to normalnie tragedia. Raz się pod koniec trzeciej klasy spytała kumpla (jednego z trzech jedynaków w klasie a zarazem jej ulubieńca) jak tam jego siostra. Kumpel WTf? Powiedział że nie ma żadnej siostry, a wychowawczyni zaczęła się z nim kłócić "Jak to nie masz, jak miałeś". Normalnie śmiechu warte. Z 10 minut gadali o tym, że
@Pytongino: ja miałem taką od matmy, przychodziła na lekcje siedziała wpatrzona w okno jakieś 10 minut, potem pytała kogoś z pracy domowej i zostawało z 15 minut lekcji. Ciągle była na chorobowym, ale tak wszystko tłumaczyła, że była to najepszą "pani" od matmy w całej szkole
Kumpel wracał raz z przystanku do domu, a że mieszka na wsi, to musiał przejść kawałek koło lasu. Idąc, zauważył babkę, tak 70+, która wyszła z tego lasu, z największego gąszczu, jaki tam był, skierowała się do niego, i zapytała jaki dziś dzień. Kumpel trochę WTF? No ale powiedział zgodnie z prawdą że czwartek. A co na to babcia? Powiedziała "Czyli to jeszcze nie teraz." , i cofnęła się
Miałem w gimbazie kumpla o przezwisku Albrecht. Zwykły, niczym się nie wyróżniający na tle innych. Do czasu. Okazało się, że ma on spory sad koło swojego domu. Naprawdę spory. Gdy tylko znajomi się o tym dowiedzieli zaczęli go o te jabłka prosić. A że Albrecht nie umiał odmawiać, to przez cały tydzień przynosił z 3 kilogramy jabłek do szkoły, Potem chyba jego matka mu zabroniła. Ale najlepsza akcja z
Wychowałem się z dziewięciorgiem młodszego rodzeństwa, którymi stale musiałem się opiekować. Matka i ojciec wykorzystali moją doborduszność, i gdy osiągnąłem pełnoletność w------i z domu robiąc karierę, zostawiając mi wszystko na głowie. Oczywiście czasu na laseczki nie miałem, więc czekałem tylko na okazję, żeby wreszcie stąd w---------ć. Udało mi sie to wreszcie, gdy tylko ojciec, któremu nie poszła kariera, wrócił do domu.
Wyruszyłem
źródło: comment_Sts1cgzPQtPqEvWC1FLHYRW5xHvmXl5u.jpg
Pobierz