Denerwują mnie te nagonki
na artystów popieracjąych ACTA.
Przypomina to znowu akcje towarzyszące gorączce przedmarszowej. To niepoważne. Dyskutować powinno się z poglądami i opiniami, a nie jechać po kimś personalnie, wyszukiwać smaczki czy brudy.
To
na artystów popieracjąych ACTA.
Przypomina to znowu akcje towarzyszące gorączce przedmarszowej. To niepoważne. Dyskutować powinno się z poglądami i opiniami, a nie jechać po kimś personalnie, wyszukiwać smaczki czy brudy.
To
Widzę, że masz tendencję do ubierania w psychiatryczne etykietki zachowań ludzkich, które ci się nie podobają. Nie lubię tego i często uważam to za typowe "psychogestapo", więc pozwól, że ci wyjaśnię dlaczego: Ludzie mogą kojarzyć umowę "ACTA" różnie, w tym też mogą ją kojarzyć jako potajemne porozumienie stanowiąze zagrożenie dla wolności WYPOWIEDZI w internecie. To ACTA stało się takim mitem, w który ludzie wierzą. Wiara w mit nie jest psychozą, ani chorobą, wbrew temu, co możesz pochopnie wywnioskowywać. Taka jest natura ludzka, że dajemy się ponieść wyobraźni i "owczemu pędowi" Stąd ludzie na ulicach z nalepkami "ACTA" przyklejonymi na ustach, mimo, że przecież ACTA nie ma na celu wprowadzanie cenzury wypowiedzi. Dodatkowo oczywiście spora część z tych ludzi "panikujących" w sprawie ACTA, tak naprawdę doskonale sobie zdaje sprawę, że ACTA nic nie zmieni, a co najwyżej z czasem będzie trzeba "zacisnąć pasa" piratom komputerowym, ale mimo tej wiedzy protestują i nakręcają protesty używając przesadzonych argumentów po to, aby robić nagonkę na rząd, gdyż mają inne preferencje polityczne i ich celem jest dokopanie Tuskowi, albo też istnieje bardziej przyziemny powód: chęć bronienia "prawa" do piracenia głównie multimediów, bo ludzie przyzwyczaili się, że "z internetu za darmo" mogą pobierać nieograniczoną ilość muzyki i dla tych ludzi tu już jest "normalne", że to "należy się za darmo", mimo, że przecież wszystko inne fizyczne kosztuje. Chleba nie dostaniesz za darmo, nawet jeśli powiesz, że to do użytku prywatnego, niekomercyjnego. Pociągiem lub autobusem bez biletu też nie masz prawa jeździć, mimo, że mógłbyś argumentować, że pojazd ten i tak jedzie, więc nie robi mu różnicy czy wiezie ciebie, czy
Wiesz: nie każde działanie rządu musi być poprzedzane dłuuuugą i często niezbyt efektywną debatą publiczną, gdyż to by sparaliżowało pracę rządu, a poza tym to rząd dla mnie to tacy eksperci, którzy być może lepiej temat znają niż przeciętny obywatel, który nie ma czasu się wczytać nawet w treść ACTA, tylko ma skłonność do mitologizowania
Na podstawie jakiego zapisu w ACTA tak sądzisz?