Od bardzo długiego czasu nachodzą mnie myśli, że nic nie mam z życia. A przynajmniej niewiele. Tylko praca i siedzenie w swojej piwnicy. A jednocześnie było (i jest) sporo rzeczy, które chciałabym "kiedyś" zrobić. Zwykłych drobiazgów nawet, w stylu przejechania się lokalną kolejką wycieczkową. Postanowiłam wreszcie coś z tym zrobić, żeby pod koniec życia nie żałować, że chciałam spróbować tylu rzeczy, a nigdy nawet się do tego nie zebrałam.
No więc.. dziś
No więc.. dziś
Klima przestała chłodzić podczas jazdy, nagle i bez powodu.
Idealnie chłodziła i nagle przestała.
Nie było słychać zaworu rozprężnego jak kiedyś gdy było mało czynnika oraz przed samą usterką chłodzenie idealne, więc to wykluczam.
Potem można włączać wyłączać kompresor przyciskiem i zero reakcji po silniku. Bo zawsze to aż szarpnęło przy włączeniu i bardzo mocno wyczuwalne włączenie klimy.