Pierwszeństwo rowerzysty na przejeździe. Kij w mrowisko, a może w szprychy?
Jan Stokłosa - Jako kierowca, pieszy, rowerzysta poruszający się po drogach – zapewne jako jeden z wielu – dostrzegam niespójność w interpretacji tych samych przecież przepisów – i to bez różnicy: w Internecie, przez policjantów, prokuratorów, czy przez sądy...
piotr-krzemien z- #
- #
- #
- #
- 70
- Odpowiedz
Komentarze (70)
najlepsze
A tymczasem przepisy robią Q z logiki, a z rowerzystów święte krowy.
A i w przeciwieństwie do rowerzystów - kierowca musi zdac państwowy egzamin żeby móc poruszać się po ulicach i posiadać ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, a poruszać się oznakowanym i łatwym do zidentyfikowania pojazdem.
Rowerzysta nie musi zdawać nic, jest nie do zidentyfikowania, nie musi mieć ubezpieczenia.
Z pieszym wchodzącym już się sąd wypowiedział. Pieszy oczekujący przed przejściem, nie jest pieszym wchodzącym.
Niech sobie poszuka definicji co to jest pierwszeństwo zanim zacznie snuć swoje wywody.
Pierwszeństwo występuje tylko tam gdzie krzyżują się tory jazdy dwóch pojazdów. Że pociąg przed przejazdem kolejowym nie ma pierwszeństwa? No niby nie ma bo przed przejazdem jest na torach tylko on sam więc nie ma komu ustępować. Ważne że na przejeździe kolejowym ma pierwszeństwo.
Nie ma i nigdy nie było czegoś takiego jak wtargnięcie pojazdem który poruszał się swoją drogą na wprost i nie zmieniał prędkości. Wtargnięcie oznacza nagły i niemożliwy do przewidzenia manewr.
Masz Ty rozum?