@xionc: Dobra dobra. Bez mojego męża, jego niezmordowanego masowania mi pleców, podnoszenia na duchu, nasz Gościu nie byłby taki fajny. Też chłop nie spał, też nie jadł, też się użerał z lekarzem. Należy mu się liczba mnoga.
Bo w Polsce rodzi się prywatnie, jak ktoś nie ma kilku tysi to właśnie od tego są pakiety medyczne.
Nigdy, przenigdy w tym chorym kraju nie oddam żony i dziecka w ręce tego państwowego p%%$!$!nika, a jak nie będzie mnie stać na pakiet to nie zaszczycę tuska nowym podatnikiem - i tu przy okazji wyjaśniłem przyczynę spadku populacji w PL
@Artic: No cóż. Ja bym nie powiedział żonie, że nie spłodzę dziecka, bo mnie nie stać. Kiedyś myślałem, że nie zdecyduję się na dziecko w wynajmowanym mieszkaniu, potem myślałem, że nie zdecyduje się dopóki nie kupię samochodu, ale życie wszystko weryfikuje :)
@isw: Nie wiem, co Ci odpowiedzieć, bo nie wiem, czy miałeś kiedyś żonę w ciąży. Generalnie całą ciążę mówiliśmy z żoną, że "jesteśmy" w ciąży - ona sama nalegała, żebym tak mówił. Podobnie sprawa miała się z porodem (wszyscy dookoła również pytali, kiedy "rodzimy"). Wydaje mi się, że nie wiesz, o czym mówisz, a najlepiej dowodzi tego ostatnie zdanie, bo rola faceta przy porodzie to nie "trzymanie za rękę".
Po pierwsze - podaj nazwę szpitala, niech będzie jasne gdzie jak traktowany jest pacjent.
Po drugie - z pielęgniarkami jest niestety w Polsce ogromny problem, ogromna większość jest niedouczona, ma w nosie to co się dzieje z pacjentem, ich stosunek do pacjentów jest karygodny, często przez brak odpowiedniej wiedzy podejmują działania na szkodę pacjenta, nie konsultują się z lekarzami przed wykonywaniem wielu czynności, o których lekarz wiedzieć musi. Mało tego, gdy pacjent
Po drugie: To, że praca pielęgniarki jest ciężka nie może być wytłumaczeniem nieuprzejmości. Poza tym pielęgniarki na porodówce raczej niedużo kału wycierają (może trochę podczas porodu).
Po trzecie: Zgadza się, ale na porodówce sprawa wygląd tak, że leży sobie żona sama i czeka na poród, jak na zbawienie, źle jej i niewygodnie, więc potrzebny jest mąż, który ją podtrzyma na duchu. Spędziłem na takiej sali
Ciesz się że dziecko zdrowe i żona też, ja rodziłem z żoną 3 tygodnie temu, musiałem za to zapłacić 150 pln (z ubranko które w aptece kosztuje podobno z 10 pln) w publicznym szpitalu...
a sam poród (fizjologiczny) obsługiwany był całkiem prawidłowo chociaż nie obyło sie bez problemów zdrowotnych małej...
gehenna zaczęła się po porodzie, w oddziale położniczym a później na noworodkowym, gdzie żonę przenieśli żeby leżała z córką w sali. Niby
@shaqqal: Już mi się nie chciało opisywać pobytu w szpitalu po porodzie, żeby nie było za długo. Cała ta irytacja, nerwy i ogólne załamanie. Do tego zamiast wykorzystać urlop na spędzenie go z żoną i dzieckiem w domu, musiałem jeździć do szpitala w ciągu, a na noc wracać do domu - tymczasem żona po cesarce musiała sobie radzić całą noc z dzieckiem :/
Gościu zdrowy, zdrowy - dziękować. Już drugi miesiąc
@shaqqal: miesiąc temu urodził się mój szkrab. Żona przewertowała fora internetowe i na podstawie opinii innych rodzących wybrała sobie szpital w którym chciałaby rodzić.
Koszt porodu "prywatnego" 1000,- zł. Przy wizycie rozpoznawczo-zapoznawczej oddziałowa zasugerowała, że nawet jeśli nie wykupimy sobie prywaty to i tak nas spod drzwi nie wygonią. Różnica wyglądała tak, że normalne pacjentki trafiały na oddział i czekały na rozwiązanie. Żona cały czas była badana i personel się koło
Ale Gościu cały i zdrów mam nadzieję. W każdej chwili może zacząć moja Gościówa przychodzić, i mam nadzieję że nie spotka nas to co Ciebie. To i tak stresujące, nie trzeba dodatkowych bodźców.
Czytałem ten tekst i przypominało mi się jak moja żona rodziła. Sam poród był szybki i bezproblemowy (cesarka) ale opieka po porodzie przez pielęgniary to był jeden wielki sajgon/koszmar. Żal że takie wredne babska pracują w szpitalach. Jak na ironię, szpital, w którym rodziła moja żona uczestniczył w akcji "Rodzić po ludzku". Żenada...
A ja mam inną historię z życia na oddziale położniczym. Moja znajoma pracuje w szpitalu jako pielęgniarka i to nie jest tak, że tylko "biały personel" jest niemiły. Utarło się w wielu miejscach (pozostałości po prl-u), że po porodach często tatusiowie przynoszą drobne prezenty dla lekarzy za opiekę (kawa, bombonierki, itp.). Oczywiście, to na lekarzy spływa cała chwała i splendor za to, że poród był bez komplikacji, dziecko zdrowe, że wszystko cacy.
Dziś właśnie mijają dokładnie 2 miesiące od kiedy razem z nierzeczoną przezywaliśmy to samo :)
Warszawa - szpital na Inflanckiej
Pozytywne zaskoczenie, wszystko mega sprawnie, personel bardzo wyrozumiały profesjonalny. Sala indywidualna bardzo wysoki standard. Na środku całe łoże osobna łazienka, wanna, prysznic, piłka, drabinki. Było znieczulenie - i wszystko za 0zł...
Więc nie mówicie, że trzeba mieć kasę. Wydałem w sumie 120zł na taxi (4 kursy w sumie) i tyle.
No cóż... moja żona urodziła 4 dni temu córeczkę Agatkę, też pierwsze dziecko i muszę przyznać, że od początku była pod fachową i sympatyczną opieką, mogłem przy niej być aż do końca porodu, wszystko cierpliwie tłumaczyli, bez zgryźliwości. Później pielęgniarki, położne i lekarze też bardzo uprzejmi i pomocni. Jestem bardzo zadowolony, że Żona urodziła w tym - tzn. w powiatowym - szpitalu. Wszystko sprawnie i cacy. Gdyby nie
2. "gościu"? Był kiedyś taki demotywator pasujący do sytuacji: "jeśli byłbyś bardziej alternatywny, sr*łbyś bursztynem".
3. twoja żona nie była najważniejszą osobą w szpitalu, w którym leży XX osób? nikt nie chciał poświęcić ci czasu w "gorącym" okresie, gdy rodzi się mnóstwo dzieci? śmieli mieć inne zajęcia? No dramat, opisz i na Wykop z tym.
@nocnica: 1. Razem. Ona ma skurcze, a ja jej pomagam, masuję, podtrzymuję - to jest praca wspólna. Ona prze, ja jej daję dłoń, żeby mogła połamać mi palce. Ona się poci, ja ją wycieram.
2. Tak, gościu - nawiązanie do skeczu Bałtroczyka.
3. Kiedy rodziło się mnóstwo dzieci, nie wpuszczono mnie w ogóle na blok i słusznie - jeszcze bym się wpieprzył w jakiś inkubator, albo wszedł do złej sali. Wpuszczono
@nocnica: Nie zaglądałem mu do garnków, ale mówił, że kiedyś był kucharzem i jego żona później chwaliła go za zdolności kulinarne. Oczywiście równie dobrze mógł jej zrobić wyśmienitego smalcu, jednak skłaniałbym się ku temu, że raczej dobrze ją karmił.
Nie mówimy i lekarzach tylko o pielęgniarkach - drwina nic Ci tu nie da.
nie publikujcie takich tekstów, bo przez ten wykop chyba właśnie podświadomie odsuwam myśli o moim przyszłym macierzyństwie w bliżej nieokreśloną przyszłość, kiedy będzie można rodzić normalnie. i pewnie inne wykopowiczki też mają podobne odczucia.
co nie zmienia faktu, że w pewnym wieku zapewne zdecyduję się mimo stanu polskiej służby zdrowia. i zawsze pozostają prywatne placówki.
@hamisiak: Im wcześniej rodzisz, tym większa szansa, że poród będzie szybki, więc możesz nie dojechać do szpitala :)
A tak serio to trzeba zrobić wcześniej dobry wywiad. Moja żona spędziła długie godziny na różnych forach o rodzeniu, zrobiliśmy też wywiad wśród znajomych, byliśmy nawet raz w szpitalu przed porodem, żeby zobaczyć jak tam wygląda, także wiedzieliśmy, gdzie jedziemy.
Na korytarzu stoi młody tato - właśnie przed chwilą obok przejechało jego dziecko w inkubatorze (podali mu wagę - bardzo małe), zabiorą je do innego szpitala, bo tutaj miejsca brak, a żona? Stan ciężki. I z człowieka schodzi maska, którą stara się trzymać na sobie cały czas, żeby jako tako wyglądać na twardziela
Aż mi się słabo zrobiło, nie chciał bym tego przeżyć ani nikomu tego nie życzę.
Sorry, że się przyp!#!!#%am w tak radosnej chwili, ale tak na przyszłość to warto się jednak interesować do jakiego lekarza prowadzącego się chodzi i w jakim szpitalu chce się rodzić, jaka tam obsługa i standardy to takie sytuacje cię nie zaskoczą.
Moja żona rodziła w sobotę 19.02. Mała urodziła się w 36 tygodniu, ale daje radę bez inkubatora i jest z żoną na sali. Szpital mieliśmy wybrany jeszcze zanim żona zaszła w
@kostekw: No widzisz, my byliśmy w sytuacji, w której wydawało nam, że mamy 99% pewność, bo zebraliście zarówno pozytywne opinie jak i personalne zapewnienia, że wszystko będzie ok. Nie było - z wyjątkami. Peszek, trudno się mówi, ale napisać moim zdaniem warto. Choćby po to, żeby ktoś inny przeczytał i może wziął pod uwagę, przy wyborze szpitala dla siebie.
@Lord_Ruthven: Tak jak pisałem, nie chodzi o lekarza prowadzącego ani sprzęt tylko personel / procedury. Wnioskuję z tego, że sytuacja was po prostu zaskoczyła in minus, czemu się nie dziwię, znaczy in minus. Myśmy dokładnie wiedzieli, jak działa porodówka w naszym szpitalu, że poród rodzinny odbywa się tak i tak, że położne pracują w ten i ten sposób a sale porodowe wyglądają tak i tak. Mimo, że tego dnia też była
Miałem z żoną więcej szczęscia. Rodziła w szpitalu uniwersyteckim w Hackensack, nj. Nie napiszę, że poród był łatwy, szybki i przyjemny, Ci którzy byli przy porodach wiedzą, że tak nigdy nie jest, ale sama obsługa - lekarze, pielęgniarki oraz miejsce były naprawdę super. Pojedynczy przestronny pokój, który nie był zmieniany podczas całego pobytu (zmieniono tylko łożko na czas porodu), mała kanapa na której mogłem spać i praktycznie nie wychodzić przez jakies 36h,
Chodzi Lordzie o to, aby wcześniej zabezpieczyć się przed ewentualną nonszalancją, nieudolnością i brakiem etyki ze strony obsługi. Byłem świadkiem zachowania kilku szaleńców i brał mnie niesmak. Widziałem miłe położne, który obrażane w nerwach traciły równowagę. To odbijało się pewnie też na jakości obsługi mamy.
Akurat nie zaskoczyłeś mnie opowieścia bo słyszałem od znajomych kilka podobnych. Po drugie, jakie te parcie na główna jest duże co nie ? Żeby aż poród opisywać:)
nie polecam także szpitala bielańskiego..... zwłaszcza, gdy jest się panną.... traktują cię jak prawdziwego śmiecia.... tam rodziłam 3 lata temu syna.. Teraz jestem już po ślubie i w 40 tygodniu ciąży z córeczką i nadal nie wiem gdzie rodzić, bo prawdę nie mam w stolicy takiego szpitala, który mógłby się cieszyć nienaganna opinia.... Co do szpitala na Karowej, to do dnia dzisiejszego słyszałam same superlatywy na jego temat.... chyba urodzę w domu
Komentarze (247)
najlepsze
Gratuluje syna :D
I gratuluję syna.
Nigdy, przenigdy w tym chorym kraju nie oddam żony i dziecka w ręce tego państwowego p%%$!$!nika, a jak nie będzie mnie stać na pakiet to nie zaszczycę tuska nowym podatnikiem - i tu przy okazji wyjaśniłem przyczynę spadku populacji w PL
Inną sprawą jest, że prywatny szpital nie gwarantuje, że wszystko będzie zgodnie z oczekiwaniami.
Komentarz usunięty przez moderatora
Po drugie - z pielęgniarkami jest niestety w Polsce ogromny problem, ogromna większość jest niedouczona, ma w nosie to co się dzieje z pacjentem, ich stosunek do pacjentów jest karygodny, często przez brak odpowiedniej wiedzy podejmują działania na szkodę pacjenta, nie konsultują się z lekarzami przed wykonywaniem wielu czynności, o których lekarz wiedzieć musi. Mało tego, gdy pacjent
Po drugie: To, że praca pielęgniarki jest ciężka nie może być wytłumaczeniem nieuprzejmości. Poza tym pielęgniarki na porodówce raczej niedużo kału wycierają (może trochę podczas porodu).
Po trzecie: Zgadza się, ale na porodówce sprawa wygląd tak, że leży sobie żona sama i czeka na poród, jak na zbawienie, źle jej i niewygodnie, więc potrzebny jest mąż, który ją podtrzyma na duchu. Spędziłem na takiej sali
a sam poród (fizjologiczny) obsługiwany był całkiem prawidłowo chociaż nie obyło sie bez problemów zdrowotnych małej...
gehenna zaczęła się po porodzie, w oddziale położniczym a później na noworodkowym, gdzie żonę przenieśli żeby leżała z córką w sali. Niby
Gościu zdrowy, zdrowy - dziękować. Już drugi miesiąc
Koszt porodu "prywatnego" 1000,- zł. Przy wizycie rozpoznawczo-zapoznawczej oddziałowa zasugerowała, że nawet jeśli nie wykupimy sobie prywaty to i tak nas spod drzwi nie wygonią. Różnica wyglądała tak, że normalne pacjentki trafiały na oddział i czekały na rozwiązanie. Żona cały czas była badana i personel się koło
Niechaj zdrowo rośnie!
Swoją drogą dziwne imię wybrali dla syna...
- poród rodzinny,
- wanna z hydromasażem (łagodzi ból)
- świetna położna,
- mała sala poporodowa,
- najpierw świeża szpitalna koszula i ciuszki dla małej, a dopiero potem pytanie, czy przebieramy we własne
i to wszystko bez dopłat. Skóra cierpnie jak się czyta wasze historie.
Komentarz usunięty przez moderatora
Warszawa - szpital na Inflanckiej
Pozytywne zaskoczenie, wszystko mega sprawnie, personel bardzo wyrozumiały profesjonalny. Sala indywidualna bardzo wysoki standard. Na środku całe łoże osobna łazienka, wanna, prysznic, piłka, drabinki. Było znieczulenie - i wszystko za 0zł...
Więc nie mówicie, że trzeba mieć kasę. Wydałem w sumie 120zł na taxi (4 kursy w sumie) i tyle.
Lord_Ruthven -
Ad. 3. - szczepienie jutro - nie mam zamiaru kupować skojarzonych:)
No cóż... moja żona urodziła 4 dni temu córeczkę Agatkę, też pierwsze dziecko i muszę przyznać, że od początku była pod fachową i sympatyczną opieką, mogłem przy niej być aż do końca porodu, wszystko cierpliwie tłumaczyli, bez zgryźliwości. Później pielęgniarki, położne i lekarze też bardzo uprzejmi i pomocni. Jestem bardzo zadowolony, że Żona urodziła w tym - tzn. w powiatowym - szpitalu. Wszystko sprawnie i cacy. Gdyby nie
dzięki
1. "rodzimy"? Niby jak?
2. "gościu"? Był kiedyś taki demotywator pasujący do sytuacji: "jeśli byłbyś bardziej alternatywny, sr*łbyś bursztynem".
3. twoja żona nie była najważniejszą osobą w szpitalu, w którym leży XX osób? nikt nie chciał poświęcić ci czasu w "gorącym" okresie, gdy rodzi się mnóstwo dzieci? śmieli mieć inne zajęcia? No dramat, opisz i na Wykop z tym.
2. Tak, gościu - nawiązanie do skeczu Bałtroczyka.
3. Kiedy rodziło się mnóstwo dzieci, nie wpuszczono mnie w ogóle na blok i słusznie - jeszcze bym się wpieprzył w jakiś inkubator, albo wszedł do złej sali. Wpuszczono
Nie mówimy i lekarzach tylko o pielęgniarkach - drwina nic Ci tu nie da.
co nie zmienia faktu, że w pewnym wieku zapewne zdecyduję się mimo stanu polskiej służby zdrowia. i zawsze pozostają prywatne placówki.
A tak serio to trzeba zrobić wcześniej dobry wywiad. Moja żona spędziła długie godziny na różnych forach o rodzeniu, zrobiliśmy też wywiad wśród znajomych, byliśmy nawet raz w szpitalu przed porodem, żeby zobaczyć jak tam wygląda, także wiedzieliśmy, gdzie jedziemy.
Aż mi się słabo zrobiło, nie chciał bym tego przeżyć ani nikomu tego nie życzę.
Moja żona rodziła w sobotę 19.02. Mała urodziła się w 36 tygodniu, ale daje radę bez inkubatora i jest z żoną na sali. Szpital mieliśmy wybrany jeszcze zanim żona zaszła w
Gratulacje synka:)
No rozumiem rozumiem. Warunki porodowe są tragiczne niestety.