Witam w ostatniej części Podróży do Przeszłości zajmującej się Dragon Ballem. GT nie będę omawiał, bo i spadło z rowerka na rzecz Super i jest chyba obecnie poza kanonem, no i nie było robione przez Akirę, no i personalnie najmniej lubię (no dobra, prawie w całości mi nie podchodzi :) ). Super jest nowe, więc także się nie będę nim zajmował, no i dodatkowo jest jeszcze w trakcie tworzenia, i bynajmniej nie jest robione przez Toryiamę, a jedynie co jakiś czas rzuci okiem zapytany o opinię, czy skrobnie koncepcję okazjonalnie. Więc w serii zajmujemy się tylko oryginalnymi sagami z pierwotnej mangi Akiry i anime Toei.
Tak więc zaczynamy jak poprzednią część od fillera występującego oryginalnie, tylko w anime. Sytuacja podobna jak na początku poprzedniej części - omawiane sagi miały nie powstać, ale biznes się kręcił, po wydaniu sagi Androidów/Cella, bo pomimo cyrków przy produkcji, zostało całkiem dobrze przyjęte, a kilka walk czy momentów zostało w pamięci fanów do dzisiaj. Także Panie Akira, powiedziano - do roboty. Przy okazji, poważniejszy ton narzucony od Tien Shinhan Sagi zostaje zmieniony na bardziej luźny i humorystyczny, a wielki dzieło mangaki ma kierować się ku końcowi.
By nie przedłużać - Goku po śmierci wynikającej z autodestrukcji Cella podczas Cella Games, zostaje odesłany w zaświaty, i dostaje zgodę na przeniesienie do miejsca, gdzie trenują najlepsi wojownicy którzy już są na drugim świecie, podlegli pod jurysdykcję Grand Kai (dziadka luzaka wzorowanego na hipisach). Goku bierze tam udział w turnieju, podczas którego naturalnie zleje tam wszystkich. Podczas Outher World Sagi, spotykamy mistrza zaświatów Paikuhan (po jap.). Zielony, w turbanie, gdy wymaga sytuacja chłodny taktyk, z twarzą Piccolo, rolą Piccolo, osobowością Piccolo, kolory ubrania jak Piccolo, w sumie zastępujący Piccolo. Bo tak miało być, i nawet w studiu latały żarty przy produkcji, by rysować jego ekspresję na buzi jak u Piccolo. Paikuhan to po prostu kopia cech Piccolo na potrzeby fillera, nawet nazwy mają podobne. Co ciekawe postać stała się popularna, na tyle, że były plany, pod presją fanów by dać go do turnieju pomiędzy uniwersami w DB Super.
Drugą postacią wartą uwagi jest Oribu - wojownik o ciele Reccoma i twarzy androida 16, takie połączenie zrobiono przy projektowaniu postaci. Wojownik posiadający ubrania jak ze starożytnej Grecji, o którym krążą heroiczne legendy, wzorowany jest na greckim legendarnym herosie - Heraklesie. Jego imię nawiązuje do Olimpu jak i do oliwki.
Podczas turnieju spotkamy jeszcze kilka postaci wzorowanych na organizmach wprost z natury - ryby, żaby, insekta z hełmem Loda Vadera, stonogi i goryla. Dobra to tyle, jeśli chodzi o turniejowy filler.
Przejdźmy do dużej sagi zwanej potocznie Buu Saga, w skład której wchodzą mniejsze - Great Saiyaman, World Tournament, Babidi, Majin Buu, Fusion, Kid Buu, Peaceful World - czyli nieźle zakręcona historia, w której znajdują się przygotowania do turnieju, turniej, próba powstrzymania złych, walka z ostatecznym wrogiem. Podczas tych sag, Toryiama, postanawia przenieść ciężar opowiadanej historii na kolejne pokolenie (ze skutkiem takim jak zawsze, czyli na końcu Goku ratuj), przy okazji wprowadzając kilka postaci. Chociaż przynajmniej autor nie popełnił błędu jak wcześniej i wiedział w jakim kierunku działa, i kto jest głównym złym - brał inspirację z arabskiej Księgi tysiąca i jednej nocy (ale o tym w sumie na koniec).
Zostaje wprowadzone parodia superbohaterów w pelerynach i rajtuzach, jak i tych niszowych japońskich produkcji - Great Saiyaman. Gohan ukrywa swoją tożsamość, by nie narażać bliskich, siebie i móc korzystać z pełni mocy, jednocześnie kostium jaki przywdziewa, jest tragiczny z wyglądu, a pozy zaczerpnięte od Ginyu Squad (być może naoglądał się chłopak na Namek jak był) niczym s seriali Power Rangers. Jedyną osobą której się podoba ten cały cyrk, jest młodziutki Goten, a reszta ludzi oficjalnie ogłasza swoją dezaprobatę co jakiś czas. Ot parodia. Przy okazji - zostaje wprowadzona córka Mr Satana Videl - imię pochodzi od słowa devil i jest chłopczycą walczącą z przestępcami, z czasem ukochana Gohana, i tylko tyle o niej.
Wspomniany wyżej Goten, to najmłodszy syn Goku, poczęty tuż przed ostateczną walką z Cellem. Wprowadzony do uniwersum jako dosłowna kopia Goku 1 do 1, w formie dziecięcej, noszący podobne, pomarańczowe gi. Z jednej pójście na łatwiznę przy projekcie postaci, z drugiej, dzieci Saiyan są prawie zawsze kopią rodzica. Co ciekawe Goten nie ma ogona. Akira tłumaczył proces usuwania ogonów, tym, że coraz więcej postaci z kosmicznej rasy zaczęło się pojawiać, więc uznał, że zacznie im je redukować, tym bardziej u hybryd z ziemianami, a nie chciał sobie ciągle zaprzątać głowy jak ma wyglądać każdy nowy ubiór z wychodzącym ogonem i jak ma się układać.
Toryiama wraca do pomysłu, którego dawno nie było, czyli Tenka-Ichi Budokai, po naszemu kolejny turniej sztuk walki, którego nie widzieliśmy od momentu końcówki podstawowego Dragon Balla (w związku, że nasi bohaterowie mieli inne zajęcia, mistrzem od dawna jest Mister Satan), a który to klasycznie jest katalizatorem do różnych wydarzeń. Nie inaczej jest w tym przypadku. Goku wraca z zaświatów na jeden dzień, prawie cała reszta drużyny Z zjawia się by podjąć walkę, także kilku randomów i kilka ważniejszych postaci, służących do wyjścia dla całej historii.
Łysi, sini i wyżyłowani z M na środku czoła Spopovich i Yamu, dwóch pionków zakulisowego złego. Zostają zrobieni na podobieństwo Nappy i Vegety gdy ci przybyli na ziemię. Spopovich wielki, sadystyczny brutal, a Yamu to ten mniejszy, mądrzejszy. Dodatkowo Spopovich czerpie ze stroju Gianta z wrestlingu i trochę z wyglądu, sprzed przemiany w podwładnego, gdy ma długie włosy.
Na zawodach pojawiają się dwie tajemnicze postacie. Okazuje się, że są w randze boga bogów :) strzegący żywych istot. Shin, ten mniejszy nazwę bierze od rozczłonkowania słowa Kaiohshin czyli z japońskiego bóg, jest wzorowany na wierze buddyjskiej jak i hinduskiej, z postaci Lokapala, czyli Czterech Niebiańskich Królów, chroniących różne kierunki w które spoglądają. Wraz z małym przybywa duży, jak się okazuje sługa małego, zwany Kibito, którego nazwa pochodzi od tsukibito czyli po naszemu obsługujący. Panowie doprowadzają do wydarzeń, które przenoszą nas poza arenę w celu ochrony wszechświata, by walczyć z czarownikiem i jego ludźmi, by nie przywrócił do używalności ostatniego szefa w ramach zemsty.
Spotykamy ostatniego szefa, ale nie do końca - Babidi, potomek Bididiego twórcy Buu. Czarownik, chcący przywrócić do używalności Buu, w celu zemsty i zniszczenia, wyglądający jak robak z dużymi oczami, nie liczący się z życiem swoich podwładnych. Nazwa postaci, jego przodka i potwora pochodzą od piosenki z animacji "Kopciuszek" pt. Bibbidi-Bobbidi-Boo od Disneya. Przy okazji cierpi na kompleks Napoleona ze względu na malutki wzrost. Często jest mylnie interpretowane, jako Babidi to syn Bibidiego, a to nie prawda, tylko ten drugi podzielił się na kilka organizmów, i gdy inne umierały to energia do dyspozycji wracała do oryginału, a po jego śmierci, wróciło wszystko do Babidiego. Używanie przez znaku "M" nawiązuje do słowa Ma - czyli z japońskiego demon, a Ma-jin, to demoniczna osoba.
Na statku czarodzieja naszym wojownikom przyjdzie stoczyć kilka pojedynków. Pierwszy jest z Pui Pui składający się z kilku elementów głowa wzorowana na rasie Appule, trochę z 3 formy Friezy, twarz Cui, ogólnie nic specjalnego. Za to Yakon, drugi wojownik żyjący w ciemnej jaskini, z wyglądu wzorowany jest na Rancorze z VI części Gwiezdnych Wojen. Śmierć Yakona, to dopiero pierwszy trup na koncie Goku w Zetce.
Ostatnim z przeciwników jest Dabura, władca ciemności i król wymiaru demonów, który dostał się pod zaklęcie Babidiego, kontrolujące go. Facet wygląda jak kopia stereotypowa kopia Szatana do świata Dragon Balla, plus pełni taką samą rolę. Czerwonawa skóra, bródka, rogi itd. ot, kolejna już kopia, nie pierwszyzna w mandze/anime, chociaż tutaj mamy dokładnie niby "tego" głównego złego od demonów i grzechów. Imię pochodzi od końcówki słowa abracadabra. Ciekawostka - w grze Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi 3, gdy Dabura ma walczyć z Devilmanem, ten drugi mówi, że to on jest prawdziwym władcą świata podziemnego; wynika tutaj niekonsekwencja Akiry.
Jeszcze przed przejściem do głównego złego. Nastąpiła potrzeba szukania nowego sposobu zwiększania mocy u wojowników, w związku z pojawieniem się niesamowicie potężnego wroga. Toryiama nie chciał już tworzyć kolejnych poziomów ssj, więc wymyślono fuzję dwóch postaci, w jedną silniejszą (absurdalnie silną), co przy okazji dodało wątku humorystycznego w dziele. Postać z fuzji posiada cechy wyglądu obydwu osobników z których została stworzona, podwójne brzmienie głosu i mówi o sobie w trzeciej osobie :)
Główną postacią niszczącą, niespotykanie potężną, posiadającą cechy z jakimi nie przyszło do tej pory mierzyć się naszym bohaterom jest Majin Buu. Trzymany w zamknięciu, ze względu na swoje niebezpieczne właściwości, pewnego dnia zostaje uwolniony i zaczyna się zabawa. Tak więc Akira, tworząc ostateczną maszynę zniszczenia, szukał czegoś czego jeszcze nie było, więc model postaci został wzorowany na edytorze Akiry - Fuyuto Takedzie (wersja gruba potwora) (to już trzeci edytor użyty przy tworzeniu głównego złego, poprzedni byli przy King Piccolo i Frieza). Nazwa postaci wiadomo od piosenki z kopciuszka, o czym było wyżej. Początek historii Buu o magicznej postaci uwięzionej w przedmiocie, którą się uwalnia, jak i koncept stroju, wzięty jest z legend o arabskim dżinie z lampy, tylko tutaj nie ma spełniania życzeń, ale można znowu uwięzić. Akira powiedział w wywiadzie, że do tej historii zainspirowała go Księga tysiąca i jednej nocy, czyli zbiór arabskich legend i opowiadań, które to czytał będąc dzieckiem. Pomimo różnych form i w związku z czym zmian osobowości, postać posiada ciągle dwie cechy - bycie gumowym (poza drugą formą wydzielonego zła) i wszystko co z tym związane - elastyczność, tłumienie ciosu, rozdzielanie i złączanie części, odtwarzanie ubytków. Wszystkie formy potwora są dziecinne i niezbyt rozwinięte na umyśle, często naiwne, z czego forma Super Buu (czyli ta umięśniona) jest najlogiczniej myśląca. Forma Kid Buu, ma być dzika i zwierzęca, dążąca do czystej destrukcji. I to tyle o różowym potworku.
Nie wiadomo co z kanonicznościa ostatniej sagi, czyli Peaceful World Saga, ukazującej świat po pokonaniu złego Buu, ponieważ w to miejsce obecnie wchodzą wydarzenia z nowego Dragon Ball Super.
Obecnie Podróż do Przeszłości zajmująca się Dragon Ballem staje na tej części, z powodów podanych na wstępie. Do DB Super może wrócę kiedyś, ponieważ widać, że jest nawet trochę materiału bez większego zagłębiania się w tematykę. Teraz trochę przerwy od tworzenia i kiedyś jeśli seria wróci to myślę nad powrotem do gier z dzieciństwa, a zastanawiam się nad serią Hitman 47, Diablo lub Starcraft (myślałem o Assassins Creed, ale tam często na bieżąco jest informowane już w grze, chyba, że jako sprostowanie), w formie małych serii, ewentualnie z tyłu głowy pojawia się Batman, ale tutaj ilość materiału jest olbrzymia i potrzeba wiele czasu, ale z drugiej strony zmierzenie się ze światem gacka, a zwłaszcza przeciwnikami i ich problemami oraz chorobami może być ciekawe, np. Mad Hater poza nawiązaniem do Alicji z Krainy Czarów, posiada chorobę często występującą u osób produkujących kapelusze, cylindry itd. zwaną chorobą szalonych kapeluszników; może podpowiecie kierunek działania?
Dzięki za uwagę i poświęcony czas tej w sumie niszowej serii.
Pozdrawiam, do następnego (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■)