Witam w kolejnej części, zajmującej się Dragon Ballem Z. Dziś zajmiemy się sagami: fillerem Garlic Jr oraz Trunks, Android, Imperfect Cell, Perfect Cell i Cell Games składającymi się na dużą Android/Cell Saga.
Wpierw zajmijmy się Garlic Jr Saga, która to oryginalnie była stworzona przez Katsuyuki Sumisawę, jako filler do anime i nie znajduje się oryginalnie w pierwotnej serii mang tworzonej przez Akirę Toriyamę. Saga traktuje jako rozszerzenie filmu Dead Zone (może kiedyś się filmami zajmę), opisuje zemstę Garlica za swoją przegraną z filmu.
Garlic Jr uwięziony, naturalnie ucieka z więzienia, ponieważ dostał więcej mocy z racji bliskości gwiazdy Makyo (planeta demonów) i ma w planie zmienić w ramach zemsty ludzi na ziemi w wampiropodbne stworzenia za pomocą mgły z czarnej wody. Garlic czerpie bardzo z wyglądu Imperatora Pilafa wprowadzonego w pierwszej sadze DB, czyli małego goblina. Dodatkowo czerpie postać silnie z wampirów, o czym świadczą chociażby jego kły, czy możliwość pokonania przez wodę święconą (którą to nasi bohaterowie musieli zdobyć by pokrzyżować plany złoczyńcy). Nazwa demona jak i jego ludzi pochodzi od przypraw do gotowania, tak więc w jego przypadku jest to czosnek, co ciekawe wygląda w przypadku tego jak działa czosnek niby na wampiry. Naturalnie jako mały posiada wielkie moce i możliwość przemiany w wielką napakowaną formę (w DB zasada odwrotna - wstępnie mała postać, skrywa największe pokłady mocy)
Razem z Garlickiem, przybywa grupa jego podwładnych - Spice Boys (naturalnie nawiązanie do grupy muzycznej z lat 90tych - Spice Girls). Grupa demonów ma pełnić rolę wsparcia jaką w poprzedniej sadze stanowiło Ginyu Force - nawet cała czwórka nosi zbroje wzorowane na tych Armii Friezy oraz mają dokładnie taką samą wysokość jak członkowie specjalnego oddziału. Lider grupy - białowłosy Spice, wzorowany jest na Zarbonie, opisywanym w poprzedniej części, a nazwa jego pochodzi od cukru (z japońskiej nazwy Gasshu); Mustard od musztardy, posiada głowę wzorowaną na połączeniu żaby i byka (logiczne); Vinegar - ocet winny, największy w grupie i Salt - sól, najmniejszy w grupie, biorą czapki i elementy ubiory z kultury mongolskiej. I to tyle o tych panach.
Podczas spotkania Gohana z Kuririnem, ten drugi jako, że jest ładnie ubrany, ten pierwszy go nie rozpoznaje i następuje dialog: "Yeah it's me, eh. See?" "That's the worst Humphrey Bogart imitation I've ever heard". Co jest nawiązaniem go filmów gangsterskich lat 30tych i Humphreya Bogarta, który w nich grał. I to tyle jeśli chodzi o filler, przejdźmy do głównej części.
Toriyama, wstępnie miał zakończyć Dragon Ball na Frieza Saga, po pokonaniu przeciwnika przez Goku który osiągnął formę legendarnego Super Sayiana, oczekiwanego na przybycie przez własny lud przez wieki, by wyzwolił ich spod ucisku tyrana. Jednak po wybuchu popularności tytułu po nastaniu Zetki, zwłaszcza po anime, w sumie wszyscy przymusili Akirę do powrotu do pracy, by odpalił znowu w sumie już skończone dzieło. Fani chcieli więcej, prezesi widzieli pieniądze przed oczami, no i autor też mógł sprawdzić nowe pomysły, i by nieźle mu skapnęło do portfela. Uznano, że nie zarżnie się kury znoszącej złote jaja w momencie największej popularności.
Toriyama, jako wielki fan Terminatora (już raz wprowadził postać wzorowaną na Arnim podczas Red Ribbon Sagi), postanowił inspirować się znanym filmem w swojej historii. Wprowadził z filmu podróż w czasie w przeszłość w celu uratowania przyszłości, którą to zniszczyła zbuntowana sztuczna inteligencja/androidy/roboty itd. Drugim elementem, przez który twórca poszedł w kierunku filmu z Arnim, był moment premiery drugiej części Terminatora. A mianowicie dokładnie mający prawie pokryć się z wydawaniem kolejnych nowych części Dragon Balla, więc czemu by nie uczknąć z tortu popularności blockbustera, no i można co nieco podpatrzeć. Drugim punktem wyjścia w tworzonej historii, była Armia Czerwonej Wstęgi, pokonana przez Goku, oraz eksperymenty jakie robiła, a szczególnie te z androidami i maszynami, które to już mogliśmy oglądać w postaci Generała Metalitrona oraz Androida nr 8 (13, 14 i 15 są w filmie kinowym; 1-7 to nieudane projekty, których nigdy nie widzieliśmy, 9 to podobno kopia Commandera Red), i naturalna chęć zemsty za doznane krzywdy z ręki bohatera.
Na początku nowej sagi wkracza na scenę Frieza, dobra żart, ale to prawda, i możemy przy okazji zobaczyć w jaką stronę pójdą pomysły Akiry, ponieważ arcywróg został odratowany i jest w dużej części mechaniczny oraz ojciec niemilca King Cold, o którym nie będę pisał, bo i nie ma o czym, nie licząc, że to chyba najwyższy przeciwnik w normalnej postaci, będący kopią Firezy z drugiej przemiany i to tyle.
Na scenę wkracza jedna z ulubionych postaci fanów, czyli Trunks. Wstępny koncept postaci odnośnie podróży w czasie by wpłynąć na przeszłość wzięty jest od postaci z Terminatora 1 jaką jest Kyle Reese (a to myśleliście, że John Connor?). Z wyglądu czerpie postać od swoich rodziców, czyli Bulmy i Vegety, od matki dostał inny kolor włosów niż czarny (odcienie niebieskiego/fioletu/turkusu), od ojca rysy twarzy. Istnieje prawdopodobieństwo, że Trunks miał wyglądać inaczej, jednak wydarzyło się kilka rzeczy. Termin wydania chapteru prawie, że zbiega się w czasie z premierą drugiej części Terminatora, Akira ma pomimo pomysłu na historię z podróżą w czasie zaczerpniętego z T1 zero w głowie, ma problemy z wymyślaniem historii, w zasadzie robi wszystko na bieżąco z tygodnia na tydzień, i wtedy robiąc na bieżąco Akira daje Trunksowi wygląd z młodego Johna Connora z T2 (a głównie to uczesanie), a raczej Edwarda Furlonga, grającego go. Pytanie czy Akira miał okazję oglądać drugą część i szybko zadziałać, czy zrobił złoty strzał wiedząc kogo gra młody aktor.
Jak już jesteśmy przy przyszłości, to mamy w niej Gohana, ostatniego lidera oporu przeciwko krwiożerczym maszynom, gdy inni już padli, będącego ostatnią nadzieją ludzkości, będącego mentorem młodego Trunksa. Przy okazji jego twarz lekko wzorowana na Connorze z Terminatora 1.
Wróćmy na chwilę do punktu w którym Toriyama tworzy na szybko i trochę na ślepo. W części gdzie przybywa Trunks, w miarę jeszcze wszystko się zgadza. Przybysz z przyszłości ostrzega o ataku za kilka lat robotów wyglądających niczym ludzie, wojownicy Z przygotowują się do walki (Wiadomo, roboty w ciele ludzi, to z Terminatora). Lecz następuje inwazja maszyn, która totalnie zrobiła chaos w sferze tworzenia w realnym świecie na biurku mangaki. W ataku biorą udział androidy 19 oraz 20, bo tak miało być pierwotnie, i miały pozostać głównymi złymi, jednak edytor Kazuhiko Torishima, pyta się co Akira odpi...la - staruch i grubas ubrani w jakieś dziadowskie ciuchy? Więc na szybkości autor tworzy numery 17 i 18, jednak Torishima, ciągle nie jest zadowolony - "co to za banda bachorów", kolejny jest 16, co kolejny raz Arni? myśl Toriyama dalej !!! Wynaleziono więc Cella, a jak go zobaczył edytor Yu Kondo, to się zapytał co niby Akira za brzydactwo wymyślił, więc z braku laku pomyślano by Cella móc transformować w lepiej wyglądające formy. I tak to autor narobił w sadze wielu przeciwników i dziury fabularne, co najlepiej obrazuje zdziwienie Trunksa co chwila każdymi wydarzeniami. Niektóre dziury zostały dopiero załatane w anime. Dobra, zobaczmy jak sprawa wygląda indywidualnie z tymi androidami.
No dobra pierwsze cztery androidy nie da się oddzielnie rozpatrzeć, bo w sumie nie ma za bardzo czego rozpatrywać. 19 i 20 to wymysły Akiry, a po zebraniu opieprzu, że stary i gruby Chińczyk obydwaj dziwnie ubrani, stworzył dwie młode osoby ubrane współcześnie, które i tak nie zostały w pełni zaakceptowane, bo niby bachory. I to cała ich historia. I mało i śmiesznie.
Inaczej wygląda sytuacja z androidem 16. Historia tutaj jest zaczerpnięta z mangi Astro Boy. 16 to żołnierz wysokiego szczebla Czerwonej Wstęgi który został zabity. Jak się okazało (ale nie w mandze/anime, tylko później) był to syn Dr Gero. Więc Gero postanowił stworzyć robota/własne dziecko w zastępstwie zmarłego. Co ciekawe spokojna natura i chęć przebywania z przyrodą została wgrana 16 przez doktora, by ten nie wikłał się w walki i nie został zniszczony -> rozumiem, że Gero samemu przerabiając się w numer 20 liczył, na długie życie z synem-robotem (takie moje spostrzeżenie). Naturalnie wygląd wzorowany na Arnoldzie, w tamtych czasach święcących ogólnoświatowy triumf po jako T-800 tuż po premierze filmu. Numer 16 ma manierę mówienia Arnolda i czasami wchodzi mu austriacki akcent, no i w jednym dialogu mówi, że musi "terminate" Goku, a nie zabić.
Zanim przejdziemy do Cella, na placu boju pojawią się postacie mające dostarczyć komizmu. Więc na scenie pojawia się Mr Satan, Miss Piiza, Caroni i Pirozhki. Mr Satan jako parodia mistrza sztuk walki z kosmicznym ego i wielką arogancją był projektowany od początku przez Akirę. Wstępnie Satan miał się nazywać Mark, co jest w Japonii żartem z akumy, czyli demona (nie wiem o co dokładnie chodzi z tym żartem, może ktoś obeznany się wypowie), a autor szukał zamiennika dla nazwy demona więc wyszło mu Satan. Ten pomysł przyniósł trochę kłopotu - Satan, uznano, źle się kojarzy w państwach zachodu, i w sumie nie tylko, więc są państwa gdzie nazwę zamieniono na Hercule, ewentualnie Mr Savage (gdzieś czytałem, że w głowie Akiry ostatecznie/oficjalnie ta postać powinna mieć na imię Mark, pseudonim ringowy Mr Satan, a nazwisko Hercule, jednak z oficjalnego materiału nic takiego nie wynika) . Miss Piiza, agentka zawodników ma nazwę od pizzy i to tyle. Caroni, piękniś z różą w zębach nazwę bierze od makaronu, i został wprowadzony by ośmieszyć podobne postacie z konkurencyjnych tytułów jak Pisces Aphrodite z Saint Seiya czy Kurama z YuYu Hakusho. Pirozhki, biorący nazwę od pierogów, został zrobiony jako parodia amerykańskiego zapaśnika Big Van Vadera, swojego czasu występującego w Japonii i cieszącego się dużą popularnością. Obie postacie noszą praktycznie identyczną maskę/ochraniacz. Wojownicy parodie, swoją drogą w porównaniu do zwykłych ludzi są nieziemsko silni, jednak przy standardach z turnieju Cella, są nawet nie muszkami. Dodatkowo dorzucam Mr Satana z realnego świata :) Tak, przy okazji, to Mr Satan kilkukrotnie pośrednio uratował istnienie świata.
I dochodzimy do głównej postaci złej, całej dużej sagi, czyli Cella. Nie dosyć, że powstał z chaosu przy produkcji i przypadku, to jak już powstał, to okazał się brzydalem, trudnym do rysowania i dlatego musiał zmienić swój wygląd, by w kolejnej formie gdy autor chciał go w niej dłużej potrzymać (ulubiony z androidów w najciekawszej wg Akiry formie), to edytor marudził by jak najkrócej bo kolejny niezbyt udany projekt określił - "wygląda głupio", po ogólne męczenie i frustrację Toriyamy przy rysowaniu tej postaci ze względu na wszechobecne plamy na jej ciele. Cell w świecie dragon Balla został uznany za bio-androida, Akira poszedł w trakcie tworzenia w biochemię, DNA i tego typu sprawy, gdyż Cell powstał z materiału genetycznego innych wojowników dysponując ich najlepszymi cechami oraz technikami. Z jednej strony klasyczny już wzór bijatyk (o czym pisałem w częściach o bijatykach), ostatniego szefa posiadający najlepsze elementy innych wojowników, ale też cechy osobowości - w podstawowej formie Cell jest podstępnym taktykiem jak Piccolo, w drugiej jest próżny i arogancki jak Vegeta, w trzeciej chce się sprawdzać tylko z najsilniejszymi jak Goku, a po uzyskaniu przypadkowo czwartej zarozumiały jak Gohan gdy wszedł na ssj2. Cell w swoim pierwotnym koncepcie jest robakowaty, a dokładniej inspirowany głównie zieloną cykadą i na każdym stadium swojego rozwoju ma w sobie coś z robaka (im dalsze formy tym mniej). Pomysł z cofaniem się w stadium rozwoju androida, gdy musiał cofnąć się w czasie, zaczerpnięto od Turritopsis dohrnii, maleńkiej meduzy występującej na wodach tropikalnych, która może się cofać w poprzednie stadia, co czyni ją przy sprzyjających wiatrach w sumie nieśmiertelną.
Dobra, to tyle jeśli chodzi o sagę filler Garlica i dużą sagę Androidów/Cella, która to Toriyamę nieziemsko pewnie wymęczyła i przyczyniła się do dużej frustracji, ale zadowolenie fanów i pieniądze w portfelu muszą się zgadzać. W kolejnej części zajmiemy się ostatnią dużą sagą Zetki i małym fillerem przed nią. Pozdrawiam.