Witam
Chciałbym opisać tutaj mój problem dotyczący karty graficznej Radeon Sapphire R9 380 zakupionej w sklepie morele.
Chciałem napisać to na ich profilu na facebooku, ale z jakiegoś powodu zablokowali możliwość umieszczania tam wpisów.
Karta od samego początku sprawiała problemy. Ekran ciemniał, a po paru sekundach wszystko wracało do normy, witał mnie komunikat typu "sterownik ekranu przestał działać ale odzyskał sprawność", a aplikacje w trybie pełnoekranowym crashowały się.
Znajomi i internet przekonywali mnie, że AMD zawsze miało słabe sterowniki i muszę poczekać jakiś czas zanim wszystko się ustabilizuje bo karta była świeżo po premierze. Tak też zrobiłem. Problem pojawiał się nagminnie przez okres około 2-3 miesięcy, a potem wszystko stopniowo się uspokoiło. W zamian za to przynajmniej raz na miesiąc pojawiał mi się bluescreen z opisem który wskazywał na błąd sterownika (najprawdopodobniej właśnie graficznego) poprzedzony "hieroglifami" na pulpicie.
W tamtym okresie nie miałem bądź co bądź zbyt dużo czasu żeby grać w gry, przez pracę (do której poszedłem żeby sobie tą kartę a w zasadzie cały komputer kupić, ot taki paradoks) i inne obowiązki więc użytkowałem komputer jedynie do rzeczy typu przeglądanie internetu i innych podstawowych niewymagających zadań przez co problem występował raz na przysłowiowy "ruski rok". Trwało to praktycznie ponad rok.
Ostatnio miałem trochę więcej czasu więc chciałem w końcu wykorzystać potencjał karty do czegoś więcej niż Chrome, ale niestety problemy zaczęły występować ponownie.
Najczęstszym problemem był komunikat o braku odpowiedzi sterownika graficznego. Rzadziej - nagła "hieroglifikacja" na pulpicie co wymuszało konieczność restartu całego komputera.
Karta była zamontowana w obudowie Zalman Z3 Plus z 5-cioma wentylatorami 120mm, a kable były zaaranżowane tak żeby nie przeszkadzały w cyrkulacji powietrza więc złe chłodzenie jest wykluczone. Poza tym temperatury pracy karty były raczej normalne (~47 stopni w spoczynku, ~68 stopni pod obciążeniem). Zasilacz także spełnia wymagania karty i ma certyfikat 80+ Bronze.
Dodatkowo reinstalowałem sterowniki (w trybach awaryjnych, specjalnymi narzędziami, downgrade itd) oraz stawiałem od nowa cały system (Windows 10) miesiąc po zakupie karty i jakiś czas potem.
Nie było też tak, że co 10 minut miałem jakąś niespodziankę ze strony karty, ale dzieło się to co jakieś 2-3 dni.
W związku z tym, że gwarancja wciąż obowiązuje kartę w stanie jak z pudełka zgłosiłem z tytułu gwarancji poprzez stronę moreli. W odpowiedzi otrzymałem polecenie wysłania jej bezpośrednio do serwisu producenta w celu przyspieszenia procesu reklamacji.
No więc zapakowałem ją w oryginalną folię ochronną i oryginalne pudełko, które też dobrze zabezpieczyłem i okleiłem wymaganymi dokumentami. Tak przygotowaną paczuszkę nadałem 27.01.2017 (piątek) kurierem.
W poniedziałek 30.01.2017 przed południem paczka dotarła do serwisu.
W środę 1.02.2017 poinformowałem obsługującego moje zgłoszenie o tym, że karta dotarła do serwisu. Od tamtego momentu cierpliwie czekałem na informacje.
16.02.2017 kiedy mijał 18 dzień (14 dzień roboczy od czasu odebrania karty przez serwis) wysłałem zapytanie do moreli odnośnie stanu mojego zgłoszenia (status cały czas wisiał na "oczekiwanie na towar od klienta"). W odpowiedzi otrzymałem informacje, że serwis stwierdził uszkodzenie mechaniczne. Oczywiście nie było takiej możliwości, a na pytanie dlaczego nie zostałem poinformowany wcześniej obsługujący stwierdził, że sam dzisiaj otrzymał taką informację z serwisu.
Jakiś czas później dowiedziałem się, że uszkodzenie polegało na "WYPALENIU ŚCIEŻKI NA PŁYTCE".
Karta została mi więc odesłana do odbioru w netpunkcie, a status zgłoszenia zmieniony na zamkniete-odrzucone.
21.02.2017 pojechałem do netpunktu i obejrzałem kartę na miejscu. Okazało się, że na odwrocie (moja karta była z początku produkcji i nie posiadała jeszcze backplate) był przyklejony skrawek papieru z nabazgraną strzałką, wskazującą na miejsce na laminacie w którym ktoś prawdopodobnie jakimś ostrym, a nie wykluczone także że gorącym narzędziem zdarł laminat do samej miedzi. Przy wysyłaniu przeze mnie karty tego uszkodzenia oczywiście NIE BYŁO.
W tym samym dniu praktycznie nie wychodząc z netpunktu zgłosiłem kartę tym razem z tytułu rękojmi.
"Praktycznie" bo musiałem zrobić to na korytarzu, przez internet za pomocą telefonu, ponieważ pracownik na miejscu nie mógł sam założyć nowego zgłoszenia i ponoć mógłbym blokować miejsce innym klientom czy coś w ten deseń, więc zostałem wyproszony.
Karta została na stoliku tak żebym widział ją z korytarza. Oczywiście to też pracownikowi się nie spodobało bo co jeśli "ktoś mi ją ukradnie albo coś się z nią stanie" ale stwierdziłem że ja ją widzę i zostaje na stoliku na moją odpowiedzialność.
Założyłem nowe zgłoszenie, podałem Panu numer i kartę.
Podczas jej przyjmowania otworzył pudełko, pomacał kartę przez folię, stwierdził "jest? jest." po czym zamknął pudełko i na tym polegało sprawdzanie.
Tak więc przez ostatnie parę dni zgłoszenie zmieniało status z nowego na otrzymano towar, wysłano do centrali itd.
Wczoraj status zmienił się na "oczekiwanie na numer RMA od producenta", a dzisiaj ku mojemu zaskoczeniu dostałem maila:
"Szanowny Kliencie,
uprzejmie informuję, że w ramach zakończenia procesu reklamacyjnego zgłaszany towar został odesłany do Netpunktu.
(...)
Sposób rozwiązania: Zgłoszenie odrzucone z powodu spalonej ścieżki."
Na stronie serwisu jest gdzieś zapis, że ma obowiązek zwrócić sprzęt w stanie co najmniej nie pogorszonym, a moją kartę ewidentnie ktoś "podrasował" i nawet nie mam pewności czy wciąż będzie działać.
Pic ->
//imgur.com/a/W1Rji
I tak oto prawdopodobnie moja karta została uśmiercona a razem z nią moje ciężko zarobione pieniądze.
tl;rd - chciałbym przestrzec wszystkich, starajcie się kupować sprzęt w sklepach które mają swój salon stacjonarny a nie tylko punkty odbioru bo zgłaszanie reklamacji w sklepach internetowych jest daremne i naszpikowane pułapkami
nie wiem CZY i CO mógłbym jeszcze zrobić
Komentarze (8)
najlepsze
Możesz bawić się z urzędem ochrony konsumenta, albo zgłaszać sprawę z dokładnym opisem bezpośrednio do radeona.
Natomiast nie ma sensu odbijania piłeczki z
Pierwsze ale jest takie, że jak niby udowodnię że nie miałem fantazji zaraz po zrobieniu tych zdjęć, a jeszcze przed zapakowaniem samemu porysować backpalte?
Drugie ale jest takie że jakieś 2 dni potem karta pamięci na której miałem te zdjęcia padła zanim zdążyłem, zgrać je gdzieś indziej bo jak pech to po całości i zostały
Moja płyta wtedy wróciła z serwisu komputroniku (zwrot ze zwględu na ukruszony NB) - przez znajomego kontaktowałem się z serwisem w niemczech EVGA europe. I w zwrotnej wiadomości dostaliśmy informację, że nie mają podzespołów żeby dokonać naprawy na miejscu. Sprowadzenie ich ze stanów i czas oczekiwania przekraczał zdrowo rozsądkowe granice, a w międzyczsie zamówiłem już inną płytę. Więc machnąłem ręką i
Pozdrawiam cieplutko
Z resztą przyganiała zielonka, zielonce ( ͡º ͜ʖ͡º)