Dobra kolejna historia jak to jest licho z niewłaściwym #rozowypasek. Mając ok. 18 lat już pojechałem do ciotków na wakacje. Okolice Krakowa. Dosyć długo tam mnie nie było. Swego czasu znałem sporo osób na tej wsi. Mija pierwszy tydzień moich wakacji, weekend. Trochę się to wszystko rozbudowało. Otworzyli kebab nawet, no to co chop siup i idziemy z braciakiem do lokalu. Droga prosta, jak w mordę strzelił, piechotą jakieś 20 minut. Idziemy tak sobie rozmawiając i śmieszkując o różnych rzeczach. Patrzymy, a z naprzeciwka idą dwie loszki. Jedną znałem z dzieciństwa (Ewelina), a druga była chyba jakaś nowa. Czarnulka, uroda taka 5/10 max. Minióweczka, bluzka w panterkę i buciki na obcasie. #!$%@?...jaki ona miała CELUIT NA UDACH, aż mnie wezbrało na porzyg prawie. No i tak się mijamy, a one do nas hihi haha heheh hejka itp.. Czarnulka widzę już prawie przeszła w stan bojowy, bo uśmiecha się do mnie a potem odchodząc macha i wysyła buziaczki. Niby powinienem się cieszyć, ale nie...Dochodzimy do tego lokalu, no no całkiem spoko. Kebsik, piwko i te sprawy. Przysiadamy się do innych znajomych i słyszę jak gadają o jakieś loszce. Że tam by ją sporo osób chciało fifarafa i jakiś typ się nawet w niej zabujał, a panna była dosyć lekkich obyczajów. No i że tu była niedawno i miała fajny strój i takie tam. Od razu skojarzyłem. Siedzimy jakieś pół godzinki w lokalu, nagle braciak mnie szturcha i mówi.
- Ty ta Twoja lejdi przyszła.
O chuuuii.
Ta stoi na zewnątrz lokalu i macha do mnie.
Dobra ide.
Gadka szmatka, skąd jestem