Mam dziś jeden z tych dni, kiedy męczy mnie poczucie obezwładniającej pustki. I niby chłop wie, że to chwilowe i trzeba to przyjąć, nie wypierać ani nie tłumić - pozwolić temu chwilę pobyć i poczekać na przypływ, bo życie to przecież jedna wielka fluktuacja. Czuję się jakbym był pod wodą, widzę wszystko niewyraźnie a dźwięki otoczenia docierają do mnie w zniekształconej formie. Nie lubię zimy i towarzyszącej jej ponurej aurze. Dajcie mi