#!$%@?, ale cisne beke z jednego pajaca u mnie na roku. Koleś jest dopiero po I semestrze na prawie a już kozaczy jakby wyszedł spod skrzydła samego Harvey Specter'a. Rzuca się do wszystkich, obsypuje nas paragrafami jak pieprzonym confetti, a na dodatek wszędzie wciska łacińską terminologie prawniczą, np. (...) więc DE IURE nie powinienieś wpadać na nie swoją grupę. albo (...) więc per analogiam tu będzie tak samo. (#!$%@? CIĘZKO NAPISAĆ PO
@k-exo: Z moich obserwacji spora część studentów prawa na pierwszym roku zachowuje się podobnie. Chodzą w okienkach na kawę do maca/starbucksa/cotamjest prowadzić "poważne" rozprawy (gdzie siedzą 2 godziny), noszą garniaki, wysławiają się "ąę", ale wychodzi im to w większości tak, że proszą o "wstrząśnięte martini, nie ambiwalentne".

Najśmieszniejsze jest, jak rzucają łaciną na prawo i lewo, ale nie wiedzą, że "ph" czyta się jako "f", a "ae" jako "e" itd. :D