Dzień 3.
Wstałem... w sumie o 6
Od razu zacząłem #!$%@? od odkurzania i zmywania całego syfu. Pot i pot bo żar z nieba, ale trzeba być twardym. Wpada przyjaciel, że pomoże. Sąsiadka moja koleżanka zaprasza nas na obiad, to lecimy. Już 14. Zaraz odebrać transporter dla kota i odwiedzić przyjaciela co wyszedł dzis ze szpitala. Wracamy sprzątamy łazienkę i kuchnie.
Trzeba wpuścić kreta, ale nie mamy czajnika, więc jadę kilka pięter niżej po wrzątek do siostry (pic rel).
Wstałem... w sumie o 6
Od razu zacząłem #!$%@? od odkurzania i zmywania całego syfu. Pot i pot bo żar z nieba, ale trzeba być twardym. Wpada przyjaciel, że pomoże. Sąsiadka moja koleżanka zaprasza nas na obiad, to lecimy. Już 14. Zaraz odebrać transporter dla kota i odwiedzić przyjaciela co wyszedł dzis ze szpitala. Wracamy sprzątamy łazienkę i kuchnie.
Trzeba wpuścić kreta, ale nie mamy czajnika, więc jadę kilka pięter niżej po wrzątek do siostry (pic rel).
Wstałem w sumie dzisiaj w miarę normalnie. Zadowolony bo internet działa. Prawie nic dziś nie sprzątałem, bo pogoda była taka że zdychałem cały dzień.
Przyszli znajomi, #!$%@? niedziałającą lodówkę.
Naprawiliśmy