ja #!$%@? jak mnie #!$%@? moje życie, właśnie siedzę sobie w domu, piję sobie kawę, serduszko złamane, najedzona nektarynką, bo niczego innego nie przełknę. Niczego więcej do nieszczęściami nie potrzeba. Oglądam sobie kwiatki, które więdną, kotek nie siedzi na kolanach, bo nie mam. Przypominam serduszko złamane wiec zero potrzeb, zero przyjemności, nie mam z kim walczyć bo o co. Mam hajsy, mam jedzenie, ściśnięty żołądek i powtarzam serduszko złamane. Pozdrawiam

#pasta
Kilka dni temu moja dziewczyna oznajmiła mi, że jestem zaproszony na obiad z nią i jej rodzicami. Nie bardzo miałem na to ochotę, ale odmówić by było niegrzecznie więc przyjąłem zaproszenie.
Wczoraj przyszedłem o umówionej godzinie, przywitałem się, chwilę porozmawialiśmy i zasiedliśmy do stołu. Wszystko zapowiadało się dobrze. Po jakimś czasie, gdy przy stole zaległa niezręczna cisza uznałem, że powinienem błysnąć jakimś żartem, żeby nie wyjść na mruka, tylko dać się poznać jako człowiek obdarzony poczuciem humoru. Zauważyłem, że w skład drugiego dania wchodzi kalafior i wpadłem na pomysł, że będę udawał że nie wiem co to takiego. Byłem przekonany, że będzie kupa śmiechu, ale okazało się inaczej.
Gdy zobaczyłem kalafiora na moim talerzu udałem wielkie zaskoczenie. Zrobiłem zszokowaną minę, wskazałem na nieszczęsne warzywo i spytałem “To wygląda bardzo interesująco, co to takiego?”. Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i mama dziewczyny uprzejmie odpowiedziała “To gotowany kalafior”. Ja na to “O, to bardzo interesujące, gotowany kala… co?”. Powtórzyła “Kalafior”. Udawałem zafascynowanego: “KA-LA-FIJOR, nigdy czegoś takiego nie widziałem, ale wygląda smakowicie”.
Niestety nikt nie docenił żartu. Ani jednego uśmiechu, miny wręcz grobowe. Przyznać się do nieudanego żartu to by było poniżenie. Jedynym wyjściem było iść w zaparte i dalej udawać.
Pytali mnie z niedowierzaniem, czy naprawdę nie jadłem nigdy kalafiora. Tak, potwierdziłem, nigdy nie jadłem, nie widziałem, ani nawet nie słyszałem takiego słowa. Trochę to się ciągnęło i widziałem, że moja dziewczyna jest coraz bardziej zażenowana. Niestety im bardziej twierdziłem, że nie wiem co to jest kalafior, to jej rodzice tym bardziej mi nie wierzyli, a po jej ojcu wręcz widziałem, że robi się coraz bardziej zirytowany.
W końcu powiedział coś w rodzaju “Wystarczy tego, nabijasz się z nas, przyznaj się!”. Przecież nie mogłem się przyznać do nabijania się z nich, więc odparłem poważnie “Proszę pana, oświadczam że do dnia dzisiejszego nigdy nie słyszałem o kalafiorze. Wciąż nie wiem co to dokładnie jest, poza tym, że to jakiś rodzaj jedzenia”. Widziałem, że był już bardzo zły.