Zdumiewające są dla mnie te chwilowe przebudzenia społeczeństwa lub poszczególnych jego grup w postaci protestów przeciw konkretnej polityce rządu. Z jednej strony protestuje się przeciw wprowadzonej lub mającej być wprowadzoną polityce, a z drugiej przyznaje się prerogatywy władcze jakiejś wąskiej grupie ludzi. Tymczasem problem nie leży w stosowaniu takiej czy innej polityki rządowej, lecz w głębszym przekonaniu większości społeczeństwa, że ktoś ma prawo używać zinstytucjonalizowanego przymusu wobec ludzi, którzy nie zgadzają się
mogę założyć się, że nie przeczytałeś żadnego teoretyka tego nurtu


@krzysztof-szczucki: czytałem chociażby Rothbarda, Hoppego, Konkina, poza anarchokapitalizmem Misesa, Bastiata, Carsona, Stirnera, Rand. Co nie znaczy, ze będę używał ich retoryki oraz przekonują mnie podawane argumenty.
Fakt, użyłem może nie najlepszej argumentacji, ale to wynikało z faktu, że nie chciałem podawać z pamięci przykładów, co do których nie mam potwierdzania w postaci badań, cytatów itp.
Analiza tego jak zadziałał #czarnyprotest

"Liczba ponad 100 tyś. wzmianek w przeciągu kilku dni świadczy, że nigdy w polskim internecie żadna sprawa nie wywołała takiego zainteresowania. Warto zauważyć, że temat hasztag jest używanym przez przeciwników zmian, co eliminuje ewentualną kwestię „szerokiego pojęcia” np: aborcja, która może być używana zarówno przez przeciwników jak i zwolenników zmiany prawa".

*

"Jak można zauważyć, wpływ mediów na budowę hasztagu nie był zbyt silny.

Badamy sieć od