Oświadczam oficjalnie, że z całego mojego serca nienawidzę swojej klasy. Jestem w technikum, na kierunku którego nienawidzę bo nie odpowiada mojemu charakterowi. Z tą cuchnącą normictwem klasą jestem już cały rok. W ciągu tego czasu doprowadziłem się do stanu depresji i myśli samobójczych dwukrotnie. Obecnie biorę leki. Wyobraźcie sobie, cała klasa (26 osób) to ekstrawertyczne łajna. Wszystkie różowe to plastiki, niektóre już z botoksem w ryju które jedyne co ich obchodzi to
@wielkoludek1999: o chui. Kwestia wtopienia sie w tłum... ja byłam typowym kucem w glanach w liceum i jakoś sie dogadałam z plastikami z Nowej Huty. Do tej pory sie kumpluję z niektórymi. Trzeba być elastycznym bo sie zalienujesz i czeka Cie życie w przegrywie. Otwórz sie na ludzi..
Zawsze w szkole staram się być niewidzialny. Gdy na lekcji muszę coś zrobić, co wymaga zwrócenia na siebie uwagi np. odpowiedź ustna albo praca w grupie to dostaję autyzmu i mają mnie za niedorozwoja, lenia, obiboka itp. Ponadto jak pisze sprawdziany i jest dużo normików w klasie (łącznie 26 osób) ich obecność mnie też stresuje i nie mogę się skupić. Co robić abym miał na to wyebane? (╥﹏╥)
No ja piehdole Nienawidze swojego życia. Bozia podarowała mi intelekt, przystojność, wysoki wzrost, dużego siusiaka, dużo źródeł dochodów i przedsiębiorczość. Noo prawie ideał, nie? No to do mojego śmierdzącego gara zostały wylane hektolitry płynnego #!$%@? umysłowego. Od dziecka prowokowany i wyśmiewany za agresje. Podejrzewali autyzmy, aspergery czy inne spektrum chorób psychicznych i dopiero niedawno dostałem diagnozę socjofobii. Od przedszkola do teraz jestem w szambie społecznym i prawie nikt mnie nie akceptuje (a
dlaczego zyczysz innym zle? tak funkcjonuje spoleczenstwo, to ty od nich odstajesz a nie oni od ciebie