@RAMBOnaBOSO: (...) jakim to trzeba być pół-mózgiem, żeby jechać gdzieś na wojnę i każdego dnia walczyć o życie albo zabijać (...) dowódca jakby miał problem to jego pierwszego bym zastrzelił
Czyli rozumiem, że problem nie leży w niechęci do zabijania, tylko powodzie zabijania. Zabijanie na wojnie fujka, ale zabijanie bez wojny gitówa? Toż Ci fikoł dopiero. A może by tak po prostu być pacyfistą, bez grożenia śmiercią innym w imię
Czyli rozumiem, że problem nie leży w niechęci do zabijania, tylko powodzie zabijania. Zabijanie na wojnie fujka, ale zabijanie bez wojny gitówa? Toż Ci fikoł dopiero. A może by tak po prostu być pacyfistą, bez grożenia śmiercią innym w imię