Nic mi nie daje spokoju,tylko większe zdziwieni.Pewnie to sie dzieje wzędzie na jakimś umyślonym sposobie każdemu,mógłbym sobie to powtarzać i stępić myśli.Ale myśli to jedyne co mam swoje.
Ocean zalewa myśli,przedmioty obok się nie ruszają z pokoju w teraz przez wtedy..Taniec w słońcu niepokonany w chęciach odpuszczenia dla świętego w końcu spokoju.Pomoc w nocy to dzień z budzeniem bezsenności.
Można by tak wszędzie być i czymś żyć,gdyby nie fakt noszenia siebie od zawsze.Aktor kłamie,lustro wtóruje skrzywione. Pali się popielniczka w kształcie auta z przed narodzin,dym gryzie oczy bo okno pcha zło świata w niepokój.Dolewki dywanowe dopełniam z wyćwiczeniem,ciężko to potem ogarnąć nagim jak wszystko się kołysze a na ulicy stoją pod bramą ludzie w ciemnych sytuacjach.Nie otwieram im bo morze noży pytań i wzrok niepewny to nie jest dobra pochwała wczorajszego