Mam kolegę, totalnie poległego w strefie przyjaźni forever #friendzone (zaznaczam, że trochę taki #przegryw, bo jeszcze nigdy przedtem nie miał dziewczyny ani nawet na randce nie był. Z urody taki 4-5/10 - nie mój typ, ale z charakteru całkiem w porządku, śmieszek taki, zawsze go lubiłam). Sprawa wyglądała tak, że ona zerwała ze swoim chłopakiem, bo kręcił z inną na boku. Brakowało jej faceta, przytulasów, chodzenia do kina, kwiatów i czekoladek. No to zaczęła do mojego kolegi pisać, spotykać się, przytulać... on biedny sobie pomyślał, że jest #wygryw no i zakochał się w niej - przedstawił mamie i babci nawet. Ona go trzymała z boku od znajomych i rodziny, ale spotykała się z nim prawie codziennie, chodzili na spacery za rączki (bez całowania xD), gadali przez telefon godzinami i pisali słodkie SMSy (widziałam część z nich, ona nazywała go "kochaniem", "pyszczkiem", "misiaczkiem", "słodziakiem" itp.). Do tego czasu w ogóle się jeszcze nie całowali. Potem odezwał się jej eks... przeprosił, dał kwiatka i ona nagle odkryła, że go kocha! Spotkała się z moim kolegą, przepraszała, znowu przytulanie, jej płacz... ale że niby ona wcale nie chciała, żeby tak wyszło (#wtf, może było kurna pomyśleć wcześniej, bulwo?!). I co zrobiła? Zaczęła się z moim kolegą CAŁOWAĆ. Jego pierwszy pocałunek i na dodatek z taką głupią p*zdą, która nie wie czego chce. Mój kolega został porzucony jak zabawka, która się znudziła. Żeby tego było mało: nadal pisze do niego SMSy, nazywa pyszczkiem, słodziakiem i mówi, że za nim tęskni. Nienawidzę tego typu dziewczyn. Jak można tak świadomie kogoś skrzywdzić i bawić się uczuciami tej drugiej osoby? Nie cierpię takich niejasnych sytuacji. #firstworldproblems Żal mi strasznie tego kolegi. Zwłaszcza, że ma mnóstwo kompleksów (m.in. trądzik). Myśli teraz, że jest beznadziejny. A to wszystko przez #
Sprawa wyglądała tak, że ona zerwała ze swoim chłopakiem, bo kręcił z inną na boku. Brakowało jej faceta, przytulasów, chodzenia do kina, kwiatów i czekoladek. No to zaczęła do mojego kolegi pisać, spotykać się, przytulać... on biedny sobie pomyślał, że jest #wygryw no i zakochał się w niej - przedstawił mamie i babci nawet. Ona go trzymała z boku od znajomych i rodziny, ale spotykała się z nim prawie codziennie, chodzili na spacery za rączki (bez całowania xD), gadali przez telefon godzinami i pisali słodkie SMSy (widziałam część z nich, ona nazywała go "kochaniem", "pyszczkiem", "misiaczkiem", "słodziakiem" itp.). Do tego czasu w ogóle się jeszcze nie całowali.
Potem odezwał się jej eks... przeprosił, dał kwiatka i ona nagle odkryła, że go kocha! Spotkała się z moim kolegą, przepraszała, znowu przytulanie, jej płacz... ale że niby ona wcale nie chciała, żeby tak wyszło (#wtf, może było kurna pomyśleć wcześniej, bulwo?!). I co zrobiła? Zaczęła się z moim kolegą CAŁOWAĆ. Jego pierwszy pocałunek i na dodatek z taką głupią p*zdą, która nie wie czego chce.
Mój kolega został porzucony jak zabawka, która się znudziła. Żeby tego było mało: nadal pisze do niego SMSy, nazywa pyszczkiem, słodziakiem i mówi, że za nim tęskni.
Nienawidzę tego typu dziewczyn. Jak można tak świadomie kogoś skrzywdzić i bawić się uczuciami tej drugiej osoby? Nie cierpię takich niejasnych sytuacji. #firstworldproblems
Żal mi strasznie tego kolegi. Zwłaszcza, że ma mnóstwo kompleksów (m.in. trądzik). Myśli teraz, że jest beznadziejny. A to wszystko przez #