Dziesiąty dzień naszego Kalendarza Adwentowego #naprawaprezentow ! Już tylko jeden dzień do finału.
Codziennie od 14 do 24 grudnia w południe będziemy otwierać jedno okienko z kalendarza i publikować post z nagrodami do zgarnięcia. Nie zapomnijcie obserwować specjalnego tagu #naprawaprezentow
Dziewiąty dzień naszego Kalendarza Adwentowego #naprawaprezentow!
Codziennie od 14 do 24 grudnia w południe będziemy otwierać jedno okienko z kalendarza i publikować post z nagrodami do zgarnięcia. Nie zapomnijcie obserwować specjalnego tagu #naprawaprezentow
Dziś wspaniała nagroda która nawet 10 krotnie przyśpieszy pracę waszego komputera.
Ósmy dzień naszego Kalendarza Adwentowego #naprawaprezentow już tylko niecałe 4 dni do świąt!
Codziennie od 14 do 24 grudnia w południe będziemy otwierać jedno okienko z kalendarza i publikować post z nagrodami do zgarnięcia. Nie zapomnijcie obserwować specjalnego tagu #naprawaprezentow
Codziennie od 14 do 24 grudnia w południe będziemy otwierać jedno okienko z kalendarza i publikować post z nagrodami do zgarnięcia. Nie zapomnijcie obserwować specjalnego tagu #naprawaprezentow
Wczoraj podczas pisania mojego #coolstory przypomniała mi się kolejna historia. W pierwszym komentarzu jest link do wczorajszego jakby ktoś nie czytał. Dobra, koniec wstępu.
Pewnie każdy #niebieskipasek zna to uczucie kiedy pokarm trawiony w jelitach wydziela gazy, które później muszą jakoś opuścić organizm. Jak byłem mały i puszczałem bąki to mama mówiła, że to wstyd i że tak nie można. Nauczyłem się, że w miejscu publicznym nie można robić takich rzeczy. Będąc coraz starszy uczyłem się różnych rzeczy i nauczyłem się również tego, jak bezdźwięcznie puścić bąka. Na początku była to loteria. Raz był dźwięk a raz nie. Z czasem jak wiecie przychodzi doświadczenie. Tak też było i tym razem. W gimbazie opanowałem do perfekcji puszczanie cichaczy. Lekkie rozszerzenie pośladków na krześle i operowanie zwieraczem miałem opanowane jak nikt inny. Nie jadłem nic szczególnie niezdrowego, więc jelita sobie ulżyły, ja pozbyłem się problemu a przy tym praktycznie nie było nic czuć. W licbazie zaczeły się wycieczki z kumplami na browara, do maka na jakiegoś hamburgera, a najczęściej chodziliśmy do turasa na kebaba. Strasznie mi smakował. Potrafiłem wciągnąc nawet podwójną porcję mięsa. Mój żołądek i jelita nie były tak zachwycone jak kubki smakowe i ciągle mi się odbijało. No ale doświadczenie pozwalało mi wypuścić bezdźwięcznie gazy zarówno górą jak i dołem. Życie płynęło sobie dalej. Puszczałem cichaczem bąki kiedy tylko miałem na to ochotę. W sklepie, w kościele, u rodziny, u znajomych, w szkole, no po prostu wszędzie. Cały czas taktyka była taka sama: z----ć się, ale nie dać po sobie poznać, że to własnie ja. Miałem to opanowane po mistrzowsku. Jakby była taka dyscyplina olimpijska to z miejsca bym startował i zakładam, że zająłbym wysokie miejsce na podium. W pomieszczeniu śmierdziało, a ja zachowywałem kamienną twarz. Nigdy nikt nie pomyślał, że to własnie ja.