miałem się nie odzywać, bo jak widzę dyskusje mocno skręciły na nieistotne tematy animozji regionalnych, ale jednak postaram się wypunktować to co najistotniejsze w moim tekście.
Nie wiem jak to jest w stolicy, ale tu u nas, na Dolnym Śląsku rozróżniamy pojęcie Warszawka od Warszawy i Warszawiaków. To nie jest to samo i o ile Warszawka jest zabarwiona pejoratywnie, o tyle Warszawa i warszawiacy są emocjonalnie obojętni. warszawka to ten "estabishment" pasożytów
Nie wiem jak to jest w stolicy, ale tu u nas, na Dolnym Śląsku rozróżniamy pojęcie Warszawka od Warszawy i Warszawiaków. To nie jest to samo i o ile Warszawka jest zabarwiona pejoratywnie, o tyle Warszawa i warszawiacy są emocjonalnie obojętni. warszawka to ten "estabishment" pasożytów
teomo: to, że jesteśmy po tej samej stronie barykady nie zwalnia nas od obowiązku myślenia i akceptowania wszystkiego, co robią sojusznicy.