Dlaczego przy ostatnim wykopie o #borelioza mirki tak mocno skrytykowały metodę leczenia ILADS? Szczerze jest to dla mnie jedyna nadzieja, bo podstawowe leczenie doksycykliną na mnie nie zadziałało ze względu na to, że choruje przewlekle od wielu lat... Jako młody człowiek myślę, że powinienem dać sobie radę z antybiotykoterapią, odbudowaniem mikroflory i regeneracją wątroby chyba, że o czymś niewiem?
#zdrowie
#zdrowie
Wszystko zaczyna się ok. 5 lat temu. Nagle z dnia na dzień zaczynają boleć mnie wszystkie stawy, jestem zmęczony, chce mi się spać. Trafiam do reumatologa, który podejrzewa RZS. Wyniki krwi wszystkie ok: lekko podwyższone OB i dodatni czynnik reumatoidalny. Przeciwciała ANA w normie. Stamtąd trafiam do szpitala reumatologicznego w Ustroniu. Po badaniach i dwunastodniowym pobycie dostaję wypis, a w nim: "nieokreśłone zapalenie wielostawowe". Dostałem sulfasalazynę. Brałem leki przez okres ok. 2 dwóch lat. Było mi po nich lepiej na tyle, że reumatolog kazała je odstawić i zgłosić się gdy się pogorszy. Tak sobie żyłem: bolały mnie stawy, ale dało się żyć. W międzyczasie od leków dostałem zapalenia wątroby, które po dwóch tygodniach udało się pokonać dietą i ostropestem.
Ok, dwa lata temu zaczął mnie boleć brzuch: wzdęcia, gazy, biegunki. Trafiłem do gastrologa, który podał Xifaxan i zlecił kolonoskopię. Badanie nie wykazało niczego. Po antybiotyku problemy zniknęły na ok. pół roku. Lekarz powiedział, że to zespół jelita drażliwego. Od tego czasu biorę dziennie kwas masłowy (Debutir) i jakoś da się żyć.
Prawdziwa jazda zaczyna się ok. 1,5 miesiąca temu. Najpierw przeczulica klatki piersiowej, później całego ciała, uczucie kłucia na ciele, parestezje. Po dwóch dniach w nocy dostałem silnych skurczy mieśni tak że nie mogłem spać. Trafiam do lekarza POZ, który wysyła mnie na SOR, a ci spuszczają mnie na drzewo. Trafiam do neurologa, który podejrzewa SM i wysyła mnie do szpitala w Ochojcu. Tam wykluczają SM i po 8 dniach wypuszczają bez diagnozy. Wszystkie wyniki w normie, witaminy też. Dostaję Pregabalinę i do domu. Wracam do neurologa, który dopisuje jeszcze Baclofen. Leki nie pomagają, wprawdzie czuję się lepiej, ale od tamtego czasu mam straszną męczliwość mieśni. Mam zakwasy po wejściu na drugie piętro. W międzyczasie miałem robione dwa testy Elisa na boreliozę- oba negatywne. Lekarze stanowczo ją wykluczają, ale ja wykonuje na własną rękę test Western- Blot, który wychodzi graniczny dla przechodzonej boreliozy. Mój neurolog twierdzi, że to nie może być to na 100%. Lekarz rodzinny zleca USG jamy brzusznej i RTG klatki piersiowej- również wszystko w porządku.
Nie mam już siły, nikt nie jest w stanie mi pomóc. W internecie wyczytałem dużo o metodzie ILADS, ale nie wiem co o tym myśleć. Jedni twierdzą, że to szarlatanizm, drudzy że pomaga. Nie wiem co robić? Próbować iść dalej w boreliozę?
Btw, mam kumpla, któremu 5 lat temu stwierdzono RZS. Leczono go sterydami, biologicznymi, metotreksatem. Nic nie pomagało. Parę miesięcy temu dowiedział się jednak, że to neuroborelioza. Masakra!