Największą rzeczą, która mnie boli w pierwszym odcinku siódmej serii nie jest Ed Sheeran ani zajmowanie pustostanów przez Daenerys. Według mnie najpoważniejszym kitem, jaki próbują wyforsować jest to, że Cersei dalej posiada jakąkolwiek moc sprawczą. Żelazny Tron jest zadłużony wobec Żelaznego Banku, nie ma żadnych sprzymierzeńców, a za to wrogów ma na północy, południu, wschodzie i zachodzie. A próbuje nam się wcisnąć, że flota niby-wikingów prowadzonych przez szaleńca ma coś zmienić? Było
źródło: comment_1624046404cjWyL99vituOlpV2DGqoCi.jpg
Pobierz