Miałem okazje potestować HHC-O i generalnie po 2 latach palenia THC siadło jak złe. Chciałem coś napisać w #hhc #hhco od siebie bo nie za wiele tu wpisów.
Paliłem susz, wapowanie przynosi negatywne efekty, mimo, ze powinno być najzdrowsze według badań, wiec nie wypowiem się o działaniu destylatów tzw. Kartridże. Problemem HHC-O dla osoby takiej jak ja, która przeżyła już każdy możliwy stan THC - jest to stan paranoi. Nieziemsko wpada się w ten stan po hhco, przeżyłem niewiele takich stanow po MJ, ale do tego stopnia nigdy, nie mam tez tendencji do tych stanów, wiec był to dla mnie szok jak na pierwszy raz palenia tego produktu. Praktycznie życie straciło sens na czas palenia. Faza po tym była bardziej psychiczna, nie miałem problemu wstać, czegoś porobić na kompie, jedynie było całkowite rozluźnienie głowy, nie uwzględniając jakichś chorych myśli. Więcej tez było zawiech, ale tez przy tym łatwiej było wyjść z takich zawiech i cos porobić, całkowicie odwrotnie co do THC, gdzie potrafi ciało znieruchomieć.
Poszedłem sobie potem na dwór, było ciemno, więc dało się wpaść w gorszy stan, chciałem to przetestować, wiec jak psy zaczely szczekać to srogo #!$%@? do domu, bo myślałem ze cała grupa na mnie biegnie. A więc nie wiem czy to ma wpływ, ale jeśli ktoś jest początkujący, ma tendencje do paranoi to zdecydowanie odradzam, załatwicie sobie zwykle MJ.
@TeresMajor: Robię update. Tym razem spalony cały gram jednego wieczoru. Na początku zrobiłem blancika z małej ilości, żeby zobaczyć znowu jak się po tym zachowam, tym razem wiedziałem, czego mniej więcej mogę się spodziewać, wiec miałem inne podejście. W smaku typowe zielsko, paliłem wersje Zkittelz, bardzo polecam swoją droga jak już coś wybieracie. Nie bez powodu polecam, ponieważ stan jaki miałem nie był dla mnie w psychicznym aspekcie do odróżnienia od fazy po THC. Fizycznie o wiele lepiej znoszę HHC-O, po THC lubię się położyć, a tutaj ogarniałem jeszcze chatę na fazce. Nie miałem już tak ciężkiej głowy na drugi dzień, jak na tyle co spaliłem, to po THC miałbym na pewno kaca rano, ja tak po prostu mam. Nie bolała mnie tez głowa i nie miałem apatii. Generalnie czułem się lepiej niż na THC. Jeśli można to porównać, to jedyna różnicą było odczucie fizyczne, dla mnie lepsza wersją była faza po HHC-O. Na pewno imprezowo jest to lepsza wersja, człowieka nie zmula i jest trzeźwiejszą na umyśle. Panikę ogarniałem, było to typowe złudzenia jak po paleniu, gdy macie nieodpowiednia atmosferę, ze ktoś was widzi albo wyczuł, ze palicie i takie tam typowe zmory. Pacman tez wlatuje na grubo, mogłem jeść nieograniczone ilości jedzenia xD
Po hhc reakcja na ból była bardzo znikoma, ja ogólnie nie lubię się rozciągać, ale po paleniu nie mam tej granicy i tutaj w ogóle czułem różnice, jakbym się postarał to szpagat bym rano zrobił po takim rozciąganiu.
Największa wada jest potwornie ogromny laczek w ustach, nigdy w życiu czegoś takiego nie czułem, na następny dzień da się wypić 6 litrów wody a i tak czuć taki niesmak
@TeresMajor: mam z hhc-o trochę doświadczenia bo próbowałem zarówno kilku różnych penów od różnych firm, kilka tańszych i droższych suszy, jednorazówek jak i miałem okazje spróbować żelków i mogę powiedzieć że niestety z hhc-o dużo zależy od tego na co się trafi bo trafiałem na susze które nie działały kompletnie wcale jak i na takie które zmiatały mnie srogo, jak na moje najbardziej sensowne są kardridże ale trzeba przy nich
Paliłem susz, wapowanie przynosi negatywne efekty, mimo, ze powinno być najzdrowsze według badań, wiec nie wypowiem się o działaniu destylatów tzw. Kartridże. Problemem HHC-O dla osoby takiej jak ja, która przeżyła już każdy możliwy stan THC - jest to stan paranoi. Nieziemsko wpada się w ten stan po hhco, przeżyłem niewiele takich stanow po MJ, ale do tego stopnia nigdy, nie mam tez tendencji do tych stanów, wiec był to dla mnie szok jak na pierwszy raz palenia tego produktu. Praktycznie życie straciło sens na czas palenia. Faza po tym była bardziej psychiczna, nie miałem problemu wstać, czegoś porobić na kompie, jedynie było całkowite rozluźnienie głowy, nie uwzględniając jakichś chorych myśli. Więcej tez było zawiech, ale tez przy tym łatwiej było wyjść z takich zawiech i cos porobić, całkowicie odwrotnie co do THC, gdzie potrafi ciało znieruchomieć.
Poszedłem sobie potem na dwór, było ciemno, więc dało się wpaść w gorszy stan, chciałem to przetestować, wiec jak psy zaczely szczekać to srogo #!$%@? do domu, bo myślałem ze cała grupa na mnie biegnie.
A więc nie wiem czy to ma wpływ, ale jeśli ktoś jest początkujący, ma tendencje do paranoi to zdecydowanie odradzam, załatwicie sobie zwykle MJ.
Fizycznie o wiele lepiej znoszę HHC-O, po THC lubię się położyć, a tutaj ogarniałem jeszcze chatę na fazce. Nie miałem już tak ciężkiej głowy na drugi dzień, jak na tyle co spaliłem, to po THC miałbym na pewno kaca rano, ja tak po prostu mam. Nie bolała mnie tez głowa i nie miałem apatii. Generalnie czułem się lepiej niż na THC. Jeśli można to porównać, to jedyna różnicą było odczucie fizyczne, dla mnie lepsza wersją była faza po HHC-O. Na pewno imprezowo jest to lepsza wersja, człowieka nie zmula i jest trzeźwiejszą na umyśle. Panikę ogarniałem, było to typowe złudzenia jak po paleniu, gdy macie nieodpowiednia atmosferę, ze ktoś was widzi albo wyczuł, ze palicie i takie tam typowe zmory. Pacman tez wlatuje na grubo, mogłem jeść nieograniczone ilości jedzenia xD
Po hhc reakcja na ból była bardzo znikoma, ja ogólnie nie lubię się rozciągać, ale po paleniu nie mam tej granicy i tutaj w ogóle czułem różnice, jakbym się postarał to szpagat bym rano zrobił po takim rozciąganiu.
Największa wada jest potwornie ogromny laczek w ustach, nigdy w życiu czegoś takiego nie czułem, na następny dzień da się wypić 6 litrów wody a i tak czuć taki niesmak