339 635 + 101 = 339 736
Czerwiec to chyba najlepszy miesiąc w roku. Po pracy człowiek spokojnie zrobi setkę i po widoku wróci do domu (╭☞σ ͜ʖσ)╭☞
Kwadrat rozrósł się do rozmiaru 14x14. By zwiększyć go do 15 brakuje mi dosłownie dwóch kwadratów, ale ponieważ są od siebie oddalone, to rozplanuję to na dwie jazdy i od razu wbiję 16x16. Od tego momentu
Czerwiec to chyba najlepszy miesiąc w roku. Po pracy człowiek spokojnie zrobi setkę i po widoku wróci do domu (╭☞σ ͜ʖσ)╭☞
Kwadrat rozrósł się do rozmiaru 14x14. By zwiększyć go do 15 brakuje mi dosłownie dwóch kwadratów, ale ponieważ są od siebie oddalone, to rozplanuję to na dwie jazdy i od razu wbiję 16x16. Od tego momentu
![ecconomicus - 339 635 + 101 = 339 736
Czerwiec to chyba najlepszy miesiąc w roku. Po...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/comment_16238283762U72MXtyozOrzuub7PeY8j,w400.jpg)
źródło: comment_16238283762U72MXtyozOrzuub7PeY8j.jpg
Pobierz
582 - nastała najdłuższa sobota w roku, którą tradycyjnie chciałem poświęcić na bicie życiówki. Namalowałem trasę na Gdańsk za 600, pozostało dobrać pociąg, niestety okazało, że wszystkie miejsca na rowery poza tymi w pierwszym pociągu o 5:23 zostały wyprzedane. Po dłuższej chwili kalkulacji, decyduję się na niego - tym sposobem dałem sobie 25 godzin na 600km, dość mało, ale wierzyłem, że się uda. Czas przejść do realizacji.
Start o 4:00 z pl. Kromera we Wrocławiu. Pojawiają się @KierownikW10, @cherrycoke2l oraz @wspodnicynamtb. Wyjeżdżamy z miasta przez Kiełczów i kierujemy się na Oleśnicę. Tam opuszcza nas Kierownik, a my tniemy starą krajówką na Błaszki. W Sycowie @cherrycoke2l odbija robić swoje gminy. W rzeczonych Błaszkach robimy postój, po którym decyduję się samodzielnie kontynuować trasę. W Warcie wiatr wreszcie zaczyna wiać w plecy, godnym tempem jadę do Uniejowa, gdzie robię postój na uzupełnienie bidonów. Zaczyna się robić skwar, a teren i asfalt falować. Za Przedeczą wjeżdżam do województwa kujawsko-pomorskiego. Następnie nieco wiejskich dróżek w różnych gminach, by wjechać do Włocławka i zrobić sobie godzinną przerwę, w czasie której wypijam dwa piwka zero. Dalej na Lipno i Golub Dobrzyń. Kolejny postój, prawie godzinny. Udaje się odżyć, a upały zaczynają łagodnieć. Wąbrzeźno i Radzyń wpadają dość lekko. W Łasinie melduję się o 21, miasto jest opustoszałe w związku z meczem. Chwilę później wjeżdżam wreszcie do woj. pomorskiego. Niestety teren wciąż faluje, a na dodatek zrobiło się ciemno, więc marnie widać jak długi jest podjazd. Taki stan rzeczy utrzymuje się aż do Malborka, do którego przyjeżdżam o północy. Od Nogata czuć chłodne podmuchy, więc ubieram się nieco. Czuję, że 600km stanie się coraz bardziej odległym celem, głównie z powodu marnego tempa. W Nowym Dworze Gdańskim ścinam trasę, decyduję się na wjazd do Gdańska przez Pruszcz i wizytę na plaży w Brzeźnie. Istotnie, o 4:30 melduję się na plaży, delektuję się wschodem słońca. Powrót na dworzec spokojny, choć nieco szkła na ścieżkach było. Na dworcu bułka w kieszeń i hyc do pociągu.
źródło: comment_1624220780YQUS8m6v6WrFmBsLzkhFnu.jpg
Pobierz