Facet nawet się nie zorientowal, że powiedzial o k$#!ieniu się. Jak mu Morozowski zwrócil uwagę to myślal, że chodzi o mówienie o politycznej prostytucji. Zgadzam się, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu, bez owijania w bawelnę, ale takim samym mówieniem wprost jest mówienie wlaśnie o politycznej prostytucji. Do wulgaryzmów nie trzeba się uciekać. Jasne, mi to nie przeszkadza, wielu wyborcom Palikota też nie, ale wyborcy Palikota to na razie kilka procent i
Komentarze (3)
najlepsze