Kto chce za darmo e-booka lub audiobooka „Dziewczyny z Dubaju 2”? Więcej info poniżej. #rozdajo

Drama o książkę „Dziewczyny z Dubaju 2” trwa! Piotr Krysiak (autor) ma już około ośmiu pozwów od Dubajówek, ich „książąt” (obrzydliwie bogatych biznesmenów, z którymi się związały) i byłego senatora, bardzo wpływowego człowieka, który miał być (wciąż jest?) stręczycielem ekskluzywnych prostytutek.

Jednym z „małych sabotaży” osób, które uważają, że to ich historie zostały opisane na stronach książki Krysiaka, jest zakupienie mu fakekont na Instagramie. Gwiazdy „z Dubaju” robią to, żeby posty dziennikarza miały mniejszy zasięg i nie docierały do prawdziwych widzów. Krysiak na swoim instagramowym pofilu mówi wprost m.in. o owych pozwach i robi transmisje live z sądu, a – jak wiadomo – osoby umoczone w prostytucję (a szczególnie te, które w mediach wszelkiego typu pokazują się jako wzory do naśladowania) nie chcą, by ich budowana latami na kłamstwie reputacja legła w gruzach.

W
kvoka - Kto chce za darmo e-booka lub audiobooka „Dziewczyny z Dubaju 2”? Więcej info...

źródło: krysiakkkk

Pobierz
Piotr Krysiak - Dziewczyny z Dubaju
czyli recenzja bardzo popilarnego bestsellera, który okazał się..... nudny.

Jeśli mam być szczery to nie wiem jak można było tak zepsuć taki dobry materiał na książkę. Afera na całą polskę. Kulisy luksusowej prostytucji. Wielkie pieniądze, piękne Kobiety. Aż chce się powiedzieć "zapiekanki, prostytutki". I dupa. Książka była zwyczajnie nudna. Ale w sumie czemu się dziwić jeśli ponad połowę stanowią przeklejone akta sprawy z policji i prokuratury. Autor powinien przekazać im połowę swojej gaży bo na dobrą sprawę wykonali połowę jego pisarskiej roboty. Ale kuriozalnych sytuacji było jeszcze więcej bo jak można w książce zamieszczać transkrypcję czyichś rozmów przez telefon w których.... jednak osoba do drugiej mówi, że nie ma zasięgu albo, że nie może w rozmawiać w metrze? Ehhhh, chyba nie mam ostatnio szczęścia do książek które nie byłyby skopiowanymi materiałami. Rola autora ograniczała się do napisania narracji prowadzącej od jednego zeznania do drugiego. Od jednej zarejestrowanej rozmowy (lub smsów) do drugiej.

A co do samego "mięsa" (choć w tym przypadku to bardzo niefortunne słowo) to sednem skiążki są spotkania w celu prostytucji podczas wyjazdów wakacyjnych jakiegoś arabskiego księcia. Było na bogato i elegancko + fajne miejscówki. A przynajmniej tyle dziewczyny chciały powiedzieć podczas zeznań. A propos samych dziewczyn to najgorsze w samej książce, że na dobrą sprawę książka o nich nie opowiada. Przemykają one między jedną a drugą stroną i na dobre to nie poznajemy żadnej z nich. Poznajemy burdelmamy, ale nie poznajemy dziewczyn świadczących usługi najstarszego zawodu świata. To trochę (trochę, phi, mega) słabo. Zwłaszcza, że książka nazywa się "Dziewczyny z Dubaju" i nie mamy ani ich zdjęć (luzik, odnotowuję to z kronikarskiego obowiązku tylko), ale nie poznajemy ich też z opowieści ani charakteru. To jak ta książka ma wyglądać? Ehhhhh, nie postarał się autor.
  • Odpowiedz