Po chorobie znowu mam dietę i planuje zrzucić zbędne kilogramy. Biegunka i wymioty przez ponad tydzień spowodowały, że nic nie pisałem. Nie było sensu pisać o diecie w takiej sytuacji. Nie jadłem, a jak cokolwiek próbowałem to wymiotowałem. Często do tego stopnia, że nie było już czym i wymiotowałem żółć. Podobnie po wypiciu większej ilości wody. No na szczęście już jestem zdrowy, pomału zmuszałem się do jedzenia małych ilości jedzenia, picia małych
Hura! 2kg mniej za ostatnie dwa tygodnie! Jeden mały posiłek dziennie zamienię na przekąski, bo głodówka mi nie służy. Pół kotleta z piersi z kurczaka i jeden ziemniak, czy bułka z jajkiem sadzonym to nie jest jedzenie dla człowieka pracującego fizycznie w podwyższonej temperaturze (+30C rano, w dzień o niecale 10C więcej). Powinienem zrzucać kilogramy jak skarpetki po pracy. Przyzwyczaiłem się do wyczerpania, osłabienia i braku sił, ale jednocześnie waga jakby się
@Talvisota choroba. Problemy zoladkowo jelitowe, leki i oczekiwanie na wyniki z laboratorium co to za bakteria... Tak więc nie kontynuuję wpisów do czasów zakończenia leczenia. Ostatnie ważenie 95kg. Teraz przez odwodnienie pewnie mniej. Zmieniłem trochę podejście i zamiast głodówki, będę jadł często, ale male ilości, głównie owoców/warzyw. (przegryzać pomidory cherry, ředkvičky itd)
Dzięki że pytasz. Dodam wpis z jídelníčkem jak będę już po leczeniu ;)