Taki widoczek z wczoraj. Przesiadłem się na prawy fotel, uczę się jak być instruktorem. Robię to niespiesznie, czerpiąc jak maksimum radości z latania. Przygotowuję wykłady, odpowiadam na podchwytliwe i złośliwe pytania innych instruktorów, uzupełniam papiery i staram się znaleźć odpowiedź na pytanie gdzie jest ten moment w którym stan "uczeń popełnia błąd" zamienia się w "zaraz zginiemy".
Starsi instruktorzy mówią, że nieunikniona progresja nowego instruktora wygląda tak: Na początku jesteś spięty jak
Starsi instruktorzy mówią, że nieunikniona progresja nowego instruktora wygląda tak: Na początku jesteś spięty jak
W zeszłym roku narzekałem, ale jak się z nią bliżej zaznajomić to w sumie ta Cessna 207 to bardzo przyjemny samolot. Taki nie za szybki, nie za wolny. Zabiera ponad pół tony spadochroniarzy, chce latać. Trzeba tylko uważać na temperatury silnika i wszystko jest okay.
Bo w zasadzie wywożenie skoczków polega na tym, żeby robić te całe "pilot thing" jak najszybciej i w nakazanych widełkach. Do startu to wiadomo - obroty max, ładowanie 36.5, czyli do czerwonej kreski i fuel flow 31 galonów na godzinę. Jak już jest trochę wysokości to zaczynamy grę o temperatury. Chodzi o to, żeby nie przekraczać 390F na najcieplejszym cylindrze, ale też nie wspinać się zbyt wolno. Czyli jak temperatury rosną to trzeba zmniejszyć moc, obroty, albo przyspieszyć. Jak temperatury są niskie to znaczy, że można troszkę docisnąć. I tak przez te kilkanaście minut wspinania się na 3 albo 4 kilometry.
Potem
@Gon70: Szczególnie, że te samoloty, którymi wywozi się skoczków to nowe nie są. Zazwyczaj to ostatni etap życia maszyny :)
@moxie: @Hav0c: To akurat @gaddemyt dobrze wyjaśnił. Jest taki moment, w którym po prostu trzeba przestać lecieć i nie ma co się brendzlować z tym, żeby było to tak delikatne jak całowanie się z siostrą.
@Toxxy: Cieszę