#oswiadczenie #film #ksiazewnowymjorku

Wczoraj w TV leciał "Książę w Nowym Jorku" z Eddiem Murphym. Oglądałem jednym okiem po raz milion tysiąc pińcetny, ale film dobry to co mi tam. I dopiero za tym milion tysiąc pińcetnym razem zauważyłem, że:

1. Epizod bandziora w fastfoodzie gra Samuel L. Jackson

2. Lumpy którzy dostają od Murphy'ego grubszą kasę to kolesie których puścił z torbami w "Nieoczekiwanej zmianie miejsc"

Aż się boję, co odkryję oglądając
@zakowskijan72: jakiś czas temu wróciłem do tego filmu trochę przypadkowo (telewizor na rodzinnym obiedzie). Zawsze go lubiłem, ale nie widziałem go chyba z dekadę i - szczerze mówiąc - spodziewałem się, że nie spodoba mi się po takim czasie. Trochę zaskoczka, chyba nawet bardziej mnie rozbawił niż za bajtla. Polecam, Jeanette Kalyta