Cześć! Spotkała mnie nieprzyjemna sytuacja w #grzalka55 w #lodz i pytam mireczkow o radę z zakresu #prawo. Otóż wychodziłem z tego lokalu totalnie trzeźwy i nikomu nic niewadzącay. Niestety na samej górze schodów od wyjścia spotkała mnie owa niespodzianka. Na schodach wyjściowych siedziała dziewczyna i chłopak, podszedłem na górę po schodach i poprosiłem pytaniem ładnie i delikatnie chłopaka czy by się nie przesunął... I ni stąd ni zowąd dostałem od tej dziewczyny sierpowym prawym w lewą część mojej szczęki!!! Tak. Dokładnie. Dobrze czytacie. Sierpowym prosto w twarz!

Nie myśląc długo uznałem, że jest to moje zagrożenie życia i zdrowia, więc dla zneutralizowania sytuacji oddałem lekkim lewym prostym. Dziewczyna się złożyła i - moim zdaniem - udawała szantaż emojocjonalny sugerujący, że zrobiłem jej krzywdę (a uderzyłem ją naprawdę bardzo lekko). Chwilę później zleciały się inne białorycerze i mówiły mi, że nie wolno uderzyć #rozwoypasek pod żadnym pretekstem.

Byłem wtedy maksymalnie skoncentrowany i pomimo faktu, że wszyscy na mnie "wsiedli" (łącznie z obsługą lokalu i koleżanką tej dziewczyny, która wciąż biegała i popychała mnie skacząc do mnie), zachowałem spokój. Oddaliłem się od sceny i lokalu, pomimo faktu, że:
- to nie ja zacząłem całą
  • 18
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

W tym wszystkim nie dość, że sam sobie kilka razy zaprzeczyłeś, to opowiadasz kompletną nieprawdę.
Dostałeś z otwartej ręki w twarz nie za uprzejmą prośbę o przesunięcie się (która - jak sam wspomniałeś, była kierowana do mojego kolegi, a nie do mnie, więc po co ja, „typowa feministka” miałabym się do tego włączać?). Prawda jest taka, co potwierdzają ludzie którzy to widzieli, że o tej godzinie 3ej w sobotę sterczałeś nad nami pijany i wcinałeś nam się w rozmowę. Rozmawialiśmy o sprawach na tyle poważnych, by śmieszki osoby postronnej nie były nam niezbędne, dlatego powiedziałam byś się odczepił. Nie zrobiłeś tego, dalej nas zaczepiałeś. Powiedziałam byś się o---------ł. Zacząłeś kozaczyć na zasadzie „bo co mi zrobisz?!” to odpowiedziałam, że zaraz stracę cierpliwość. Zaśmiałeś się i dostałeś z liścia w policzek. Na co po chwili odpowiedziałeś mi pięścią w twarz. Uderzenie było na tyle silne, że niemalże skręciłeś mi kark, pare minut plułam krwią. Szantaż emocjonalny? Jedź do Grzałki i zobacz chodnik obok miejsca gdzie siedziałam. Ludzie z Grzałki natychmiast przybiegli widząc całą akcję i faktycznie, stanęli w mojej obronie. Nikt Cię nie pobił, a tego się obawiałam, dlatego - zgodnie z prawdą - powiedziałam im, że to najpierw ja Ci z liścia dałam. W odpowiedzi usłyszałam, że to totalnie nie ma znaczenia, bo widzieli jak mocno twoje uderzenie mnie przekręciło.
Ja siedziałam przy barze z lodem przy twarzy, co więcej - nie ja o niego poprosiłam, tylko dostałam go i jasne polecenie trzymania przy miejscu uderzenia bo było totalnie opuchnięte. Twój kolega - ten o którym mówisz, że faktycznie ze mną rozmawiał - twierdził, że jesteś w porządku facetem, tylko kompletnie się n-------ś dlatego taka sytuacja wynikła. Sto razy mnie za Ciebie przepraszał.


Napisałeś posta w obawie przed ewentualnymi konsekwencjami, a sam się przyznajesz, że mnie uderzyłeś i „wypiłeś pare piwek”. Olałabym temat, bo myślałam, że następnego dnia gdy wytrzeźwiejesz będzie Ci po prostu za to mega wstyd.
  • Odpowiedz