Idę sobie dziś do biedronki, robię spokojnie zakupy w kasie samoobsługowej, po czym odchodzę już od kasy i zatrzymuje mnie pracownica, jakaś Ukrainka w średnim wieku, i prosi o okazanie paragonu. Spoko, wyciągam z torby, pokazuję, ta się uważnie przygląda i prosi o pokazanie pomidorów. No dobra, szukam, podaję jej torebkę z pomidorami, a ten babsztyl zaczyna mi te pomidory wyciągać, bierze gołymi, brudnymi łapami i pokazuje kasjerce pytając, czy to te
luna-sole
luna-sole