Od kilku miesięcy prowadzę pewną grę na LinkedIn. Ta gra polega na tym, że raz na tydzień piszę do losowego IT rekrutera w sprawie ogłoszenia, które pojawi mi się na wallu, wybierając ogłoszenie które nie ma podanych widełek wynagrodzenia.
Gra wygląda następująco:
Na początku dziękuję rekruterowi za podzielenie się z innymi fajną ofertą pracy, oraz chwalę firmę szukającą pracowników i inwestującą w polski rynek pracy. Potem daję znać, że jestem zainteresowany udziałem w projekcie rekrutacyjnym, bo spełniam wymagania danego stanowiska lub jestem w stanie szybko je opanować. Na końcu zadaję zawsze pytanie o budżet na to stanowisko.
Mirki, rekruterzy nie zawsze podają widełki z tego prostego względu, że często sami ich nie znają. Klient mówi 'jestem otwarty na rynek, proszę przesyłać wszystkie profile w granicach rozsądku do 20k'. Nie jestem wtedy w stanie podać kandydatowi widełek, bo jak taki człowieczek usłyszy ode mnie 'Psze Pana, budżet do 20k' to powie mi, że chce te 20k, zamiast sensownie się wycenić. Druga kwestia - pamiętajcie, że rekruterzy agencyjni zarabiają prowizje na
@Crisu: to wszystko zależy od rodzaju umowy i zatrudnienia. Ja akurat rekrutuje kandydatów, którzy finalnie będą zatrudnieni bezprosrednio u klinta na UoP lub B2B. I to jest spoko, bo ja wtedy staram się byś dostał dużo kasy, gdyż z tego mam fakturę w wysokości np. dwukrotności twojej rocznej pensji. I Ciebie w ogóle nie interesuje nasza prowizja, bo nie ma wpływa na Twoją stawkę. Ale są też opcje outsourcingu, czyli
Gra wygląda następująco:
Na początku dziękuję rekruterowi za podzielenie się z innymi fajną ofertą pracy, oraz chwalę firmę szukającą pracowników i inwestującą w polski rynek pracy. Potem daję znać, że jestem zainteresowany udziałem w projekcie rekrutacyjnym, bo spełniam wymagania danego stanowiska lub jestem w stanie szybko je opanować. Na końcu zadaję zawsze pytanie o budżet na to stanowisko.
I
Druga kwestia - pamiętajcie, że rekruterzy agencyjni zarabiają prowizje na
Ale są też opcje outsourcingu, czyli