Jak to jest, że uczelnie jak MIT czy jakieś Yale University, które za kształcenie się na nich wymagają sporych pieniędzy udostępniają olbrzymią część wykładów/notatek z wykładów/egzaminów nieodpłatnie w internetach, a w Polsce niewielu wykładowców udostępnia swoje prezentacje (choć jeden z profesorów u mnie stwierdził, że mają taki obowiązek, jeśli je wyświetlają), a jedyne co udało mi się znaleźć, to kurs fizyki na poziomie licbazy z UWr i kilka wykładów z AGHu wydaje
wydaje