Myślałam, że po ostatnich wypadkach ktoś pomyśli, że może niewydolność systemu wynika między innymi z braków personelu, sprzętu i choćby kozetek, na których można by tych pacjentów w cięższych stanach położyć. Myślałam, że jak puszcza kontrolę, to przez ich ograniczone umysły przejdzie myśl, że "kurcze, dwie osoby zajmują się wszystkimi pacjentami internistycznymi, dwie wszystkimi chirurgiczny i i urazowymi, dwie neurologicznymi i czy to wystarczy, kiedy przyjeżdża reanimacja albo inny ciężki stan?"
@Cointreau: smuci mnie, że nawet nie ma większej perspektywy na zmianę, bo powiedzą, że nie ma pieniążków na wprowadzenie zmian, których byśmy chcieli. Ale na monitorki hajs się znajdzie...
@BeetleJuice: szczerze przyznam, że nie wiem jak wygląda to na większości oddziałów. U nas jest dwóch lekarzy ratunkowych oraz internista. Reszta lekarzy schodzi ze swoich oddziałów, nierzadko zajmują się naraz pacjentami u siebie i u nas. W czasie ostatniego dyżuru wszyscy jedliśmy po kanapce przy naszej głównej ladzie, bo nie było kiedy wyjść - i to norma. Co do empatii, to wiem, że wielu pacjentów rzeczywiście wyrzuca nam jej brak. Przyznaję,
Myślałam, że po ostatnich wypadkach ktoś pomyśli, że może niewydolność systemu wynika między innymi z braków personelu, sprzętu i choćby kozetek, na których można by tych pacjentów w cięższych stanach położyć.
Myślałam, że jak puszcza kontrolę, to przez ich ograniczone umysły przejdzie myśl, że "kurcze, dwie osoby zajmują się wszystkimi pacjentami internistycznymi, dwie wszystkimi chirurgiczny i i urazowymi, dwie neurologicznymi i czy to wystarczy, kiedy przyjeżdża reanimacja albo inny ciężki stan?"
Ale na monitorki hajs się znajdzie...
Co do empatii, to wiem, że wielu pacjentów rzeczywiście wyrzuca nam jej brak. Przyznaję,