Cześć. Mieszkam w bardzo małej, góralskiej wsi w #malopolska, skończyłem kilka lat temu technikum, poszedłem do pracy i rok temu pomyślałem o zaczęciu studiów w Krakowie, tak ogólnie uczelnia pobliczna, studia zaoczne na kierunku technicznym (inżynier). Kierownik w pracy się bardzo chętnie zgodził bo kierunek ma sporo wspólnego z pracą, nie mam żadnego problemu w pogodzeniu studiów z pracą mimo że dojazd na uczelnie zajmuje około godziny bez korków.
Polubiłem studiowanie mimo że czasem bywa ciężko gdy przychodzę zmęczony po pracy a trzeba usiąść jeszcze na parę godzin nad książkami, notatkami czy projektem, ale byłem na to gotowy i wiedziałem od takiej dziewczyny z pracy która robiła tam mgr. inż. że mimo że są to studia zaoczne to są wymagające i nie będzie łatwo na kierunku technicznym. W tym i pierwszym semestrze wykorzystałem w pracy parę dni urlopu na żądanie żeby się uczyć do egzaminów bo chciałem się dobrze przygotować.
I tu w sumie robi się coś dziwnego i będę miał pytanie do was. Prawie wszyscy ludzie na tych studiach to lenie, nie chce im się uczyć, robią wszystko byle jak, byle zdać. Ja podchodzę do nauki ambitnie, wiedząc że nikt za te 2,5 roku nie będzie patrzył na to czy ja z grafiki dostałem 3,0 czy 5,0. Natomiast zwyczajnie mnie bardzo zadowala kiedy dostanę wysoką ocenę z kolokwiów, projektów, prezentacji czy w końcu egzaminów. W tym semestrze pani profesor z chemii udostępniła nam na moodle zadania do rozwiązywania dla chętnych, było tego sporo bo myślę że w sumie ok. 150 zadań gdzie po zrobieniu każdego zestawu było widać ile zadań zrobiło się dobrze a ile źle. Ja zrobiłem wszystkie zadania, w sumie z wynikiem ok. 90%. Mam kontakt z taką dziewczyną z grupy która też robiła te zadania, więc jak czegoś nie wiedzieliśmy to sobie pomagaliśmy i uzyskała nieco lepszy wynik ode mnie. Co mnie zszokowało to to, że tylko ja i ona z całego kierunku robiliśmy te zadania. Parę osób zaczęło, zrobiło może 1 i tyle ich aktywności na moodle. Mieliśmy też konsultacje on-line gdzie chodziłem i uczęszczało na nie najwięcej kilkanaście osób z kierunku, czasem byłem sam, czasem 2-3 osoby. Nie byłem na paru tylko wtedy jak byłem w pracy. Egzamin z chemii był trudny, natomiast na ocenę końcową składało się dosłownie wszystko z semestru. Oprócz punktów z egzaminu były to punkty z kolokwiów, punkty ze sprawozdań, symboliczne parę punktów za obecność na wykładach i ja z tą koleżanką dostaliśmy za te zadania na moodlu tyle punktów, że nam to podwyższyło ocenę końcową o aż 1 stopień. Byłem niesamowicie
Mieszkam w bardzo małej, góralskiej wsi w #malopolska, skończyłem kilka lat temu technikum, poszedłem do pracy i rok temu pomyślałem o zaczęciu studiów w Krakowie, tak ogólnie uczelnia pobliczna, studia zaoczne na kierunku technicznym (inżynier). Kierownik w pracy się bardzo chętnie zgodził bo kierunek ma sporo wspólnego z pracą, nie mam żadnego problemu w pogodzeniu studiów z pracą mimo że dojazd na uczelnie zajmuje około godziny bez korków.
Polubiłem studiowanie mimo że czasem bywa ciężko gdy przychodzę zmęczony po pracy a trzeba usiąść jeszcze na parę godzin nad książkami, notatkami czy projektem, ale byłem na to gotowy i wiedziałem od takiej dziewczyny z pracy która robiła tam mgr. inż. że mimo że są to studia zaoczne to są wymagające i nie będzie łatwo na kierunku technicznym. W tym i pierwszym semestrze wykorzystałem w pracy parę dni urlopu na żądanie żeby się uczyć do egzaminów bo chciałem się dobrze przygotować.
I tu w sumie robi się coś dziwnego i będę miał pytanie do was. Prawie wszyscy ludzie na tych studiach to lenie, nie chce im się uczyć, robią wszystko byle jak, byle zdać. Ja podchodzę do nauki ambitnie, wiedząc że nikt za te 2,5 roku nie będzie patrzył na to czy ja z grafiki dostałem 3,0 czy 5,0. Natomiast zwyczajnie mnie bardzo zadowala kiedy dostanę wysoką ocenę z kolokwiów, projektów, prezentacji czy w końcu egzaminów. W tym semestrze pani profesor z chemii udostępniła nam na moodle zadania do rozwiązywania dla chętnych, było tego sporo bo myślę że w sumie ok. 150 zadań gdzie po zrobieniu każdego zestawu było widać ile zadań zrobiło się dobrze a ile źle. Ja zrobiłem wszystkie zadania, w sumie z wynikiem ok. 90%. Mam kontakt z taką dziewczyną z grupy która też robiła te zadania, więc jak czegoś nie wiedzieliśmy to sobie pomagaliśmy i uzyskała nieco lepszy wynik ode mnie. Co mnie zszokowało to to, że tylko ja i ona z całego kierunku robiliśmy te zadania. Parę osób zaczęło, zrobiło może 1 i tyle ich aktywności na moodle. Mieliśmy też konsultacje on-line gdzie chodziłem i uczęszczało na nie najwięcej kilkanaście osób z kierunku, czasem byłem sam, czasem 2-3 osoby. Nie byłem na paru tylko wtedy jak byłem w pracy. Egzamin z chemii był trudny, natomiast na ocenę końcową składało się dosłownie wszystko z semestru. Oprócz punktów z egzaminu były to punkty z kolokwiów, punkty ze sprawozdań, symboliczne parę punktów za obecność na wykładach i ja z tą koleżanką dostaliśmy za te zadania na moodlu tyle punktów, że nam to podwyższyło ocenę końcową o aż 1 stopień. Byłem niesamowicie