Cześć Wykopki.
Chciałbym was przestrzec przed dziwnymi praktykami w Media Expert. Przez kłamstwo pracownika, zostałem na lodzie z wielkim stresem co dalej robić.
W poniedziałek wybrałem się do Media Expert'a aby zamówić upatrzone AGD do kuchni. Wiedziałem czego chcę, więc wizyta nie była zbyt długa. Teraz jak na to patrzę to mogłem czterech liter z domu nie ruszać i zamówić z neta i nie miałbym tyle stresu.
Złapałem pierwszego z brzegu pracownika i tłumacze o co mi chodzi. Chwile porozmawialiśmy po czym sprzedawca wbił rzeczy które wybrałem w komputer i dał mi opcje wyboru.
1. Odbiór osobisty w sklepie i oglądanie towaru na miejscu.
2. Dostawa kurierem i płatne przy odbiorze.
Wybrałem dwójkę i pytam jak z wniesieniem towaru. Sprzedawca na to, że towar zostanie panu wniesiony, dodaje żeby go dokładnie obejrzeć przy kurierze.
Patrzę z niedowierzaniem i dopytuje, czy aby na pewno 120 kilowa lodówka zostanie wniesiona na 2 piętro.
Sprzedawca na to, że towar zostanie wniesiony na górę.
Myślę, gra gitara, zajebisty sklep. Nie będę się szarpał z tą wielką (i tu nasuwa mi się jedno słowo, ale brzydkie) lodówką.
W między czasie jeszcze dorzuciłem odkurzacz do listy (tu też mała ciekawostka, ale o tym na końcu).
No i pracownik zamknął moje zamówienie.
Na koniec osoba, która ze mną była ponownie zapytała, czy aby z tą dostawą pod drzwi to na pewno, bo jak nie to trzeba ludzi do wniesienia załatwiać. Oczywiście pracownik zapewnił po raz kolejny, że towar zostanie wniesiony.
Zadowolony opuściłem sklep.
Przyszła środa (29.07). Godzina 11 wchodzę na maila i sprawdzam co z moją paczką. Strona kuriera mi mówi, że przewidywany czas dostawy na 30.07. Myślę sobie, spoko mam czas na wszystko, wypłacę kasę po południu i odbiorę wymarzone agd jutro.
I w tej sielance żyłem do godz. 13 z minutami.
Dzwoni kurier i mówi, że ma dla mnie towar i będzie za 30 minut. Zdziwiony pytam jak to? Dodaje, że na stronie sprawdzałem i miał być towar jutro. Mówię, żeby był za godzinę bo muszę kasę wypłacić i takie tam. Ten na to, że jak nie teraz to w poniedziałek.
Mówię dobra panie przyjeżdżaj najwyżej poczekasz 10 minut, a ja jadę po kasę.
No i przyjechał, przywiózł całe AGD, ale wnieść już nie chciał. Nie dziwię się, że sam jeden lodówki nie chciał wnosić.
Tak w ogóle to kurier fajny gość (serdecznie pozdrawiam pana Łukasza). Opowiadam mu całą sytuacje. Ten podzwonił i ustalił, że żadnej opcji wniesienia nie było. Dodał, że tak często mówią, aby ludzie kupili. Wyładował towar, ja zapłaciłem i zostałem z moim nowym AGD pod klatką sam jak kołek.
Na domiar tej całej sytuacji jeszcze się na deszcz zaczęło zbierać.
Dawno tak mnie szlak nie trafił jak dzisiaj. W głowie milion myśli, godzina 14 wszyscy znajomi w pracy, sąsiedzi leciwi wiekiem, wokół nikogo kto mógłby pomóc "za dobre p--o" oraz zaczyna kropić, Temu sprzedawcy co mi nakłamał życzyłem wielu miłych rzeczy.
Na szczęście mam fajnych trzech kolegów, którzy urwali się z roboty i pomogli mi ogarnąć kuwetę. (W tym miejscu wielkie dzięki i duża wódzia dla Miśka, Kwiatka i Krzyśka)
Jako potwierdzenie całej sytuacji wrzucam zrzut listu przewozowego.
Bonus (odkurzacz)
Jako, że nie kumaty w temacie odkurzaczy pytam sprzedawcy co poleci. Mówi, że mają niedrogi bezworkowy, sratatata. Patrzę na cenę około 420 zł. Mówię dobra to biorę. Sprzedawca pyta, czy biorę go dzisiaj czy dorzucić do reszty.
Ja na to, żeby dorzucił do reszty skoro mają promocję i wskoczy 5% zniżki.
No i tu niespodzianka, wklepał numer produktu a tu cena ponad 100 zł niższa. Jego mina była bezcenna. Jak widać sklep internetowy sklepowi stacjonarnemu nierówny, choć pod jednym logiem.
Sam przyznam, że byłem zły na siebie, że nie sprawdziłem w necie. Cały internet przeszukałem odnośnie pozostałych produktów. Nie spodziewałbym się, że na odkurzaczu może być ponad 25% różnicy.
Komentarze (6)
najlepsze