Shigatsu wa Kimi no Uso jest jak ciepła, letnia bryza, jak liść kwiatu wiśni, którego prawdopodobnie nigdy w prawdziwym życiu nie zobaczę, jak blask księżyca przy rozgwieżdżonym niebie. Seria, którą zacząłem oglądać w ramach rozrywki, a skończyłem wiedząc, że wywarła realny wpływ na moje życie. Ona jest gdzieś tam w moim serduszku. W takim najmniej dostępnym miejscu, żebym nie mógł jej wyjąć, ale przy okazji w miejscu dobrym strategicznie, bym nigdy nie
@joookub: Mnie nie chwyciło za serce, nie czuje, żeby Szyjogatsu odmieniło moje życie. Historia była ciepła i stosunkowo fajna, chociaż czasami męczyła dłużyznami. Najmocniej irytowało mnie niemal ciągłe gadanie podczas występów, które momentami rozpraszało i dawało w pysk interpretacją, chociaż trudno się takiemu zagraniu dziwić. Imho takie 7.5/10 głównie za słodkie zakończenie z Tsubaki i stosunkowo gorzkie z Watarim, którzy, dla mnie, stanowili ciekawszą parę bohaterów niż Kousei i Kaori.
wybacz, ale powaliło mnie to na kolana ;)
poza tym muzyka klasyczna to najpiękniejsze co jest na świecie (。◕‿‿◕。)
chyba sobie to zobaczę ;)
Imho takie 7.5/10 głównie za słodkie zakończenie z Tsubaki i stosunkowo gorzkie z Watarim, którzy, dla mnie, stanowili ciekawszą parę bohaterów niż Kousei i Kaori.