Dzwoni do mnie bliski znajomy, z którym nie rozmawiałam na żywo kilka miesięcy. Lata się przyjaźniliśmy, potem się wszyscy rozjechali, inne miasta, państwa, perypetie życiowe. Dzwoni do mnie po kilku miesiącach i pyta, co słychać. Jak życie, co robię, co w nowym mieście życia. I próbuję mu powiedzieć, czemu mnie czeka zmiana mieszkania, czemu na studiach tak, a nie inaczej, co z pracą, co czytam, czym się zajmuję, czemu sytuacja wygląda jak
@simsoniak: Odkryłaś właśnie nowy etap w kryzysach tożsamości Eriksona – młodzieńczy idealizm versus cyniczne zgorzknienie. Przyjaciele z definicji odchodzą, tego typu relacja zawiązuje się wokół wspólnych celów – zainteresowań, rozrywki etc. Kiedy cele znikają albo się zmieniają przyjaźń ustaje. A wracając do pseudo- Eriksona, albo stare przyjaźnie będzie zastępowało się nowymi… i ciągle rozpaczało że one się kończą, albo za radą doświadczenia nie będzie się traktowało „dorosłych” przyjaźni jako „pewnych”, a
  • Odpowiedz
@simsoniak: Nie szkodzi, ja chyba lubię pisać takie bzdury. Tym bardziej miło, że chociaż jedna osoba przeczyta… taka namiastka… nawet nie wiem czego
  • Odpowiedz