U mnie na wiosce kręcił się pewien szlauf. Lubiła być ruchana, robiła lody na zawołanie niestety nie myła się po kilka dni i nosiła ze sobą walizkę którą sama nazywała komicznie "torba kosmonauty". Chłopaczki brali ją na kwadrat a ona nie potrzebowała instrukcji jaka dziś jest jej rola. Rozmawiam ze znajomymi i jeden opowiada, że nawet Bary ją ruszył. No ja mówię hehe fajnie Bary, nie znam gościa i kto to jest,