Wczoraj jechałem pociągiem i w Katowicach do wagonu wsiadł człowiek z dzwonkiem i zaczął chodzić od przedziału do przedziału prosząc o pieniądze na święta. Dość żenująco to wyglądało.

Otwierał drzwi przedziału, machnął dzwonkiem i nawijał: "życzę wesołych i zdrowych świat oraz wszelkiej pomyślności w nowym roku. Jestem biednym człowiekiem, zbieram na jedzenie na święta"

Potem robiło się jeszcze bardziej żenująco, bo zaczynał śpiewać i wyglądało to mniej więcej tak:

Archanioł Boży Gabryel...