@StaryHipopotam:

może powinien nazwać to zgodnie ze stanem faktycznym: związkiem dwóch osób tej samej płci o jednakowym statusie prawnym jak małżeństwo.


A taki będzie stan faktyczny w Nowej Zelandii?

Zresztą, to jest naprawdę strasznie czcza dyskusja o nazewnictwie.

Równie dobrze możemy się spierać o to, czy aborcję nazywać aborcją, mordowaniem dzieci, spędzeniem ciąży czy jakkolwiek inaczej. Nadal będziemy rozmawiali o tym samym.

Nie podoba mi się redefiniowanie pojęć.


No to wróżę,
  • Odpowiedz
@StaryHipopotam: doszedłem do wniosku, że jednak jestem uprzedzony. ;]

Po prostu zwykle rozsądek hamuje mnie przed dawaniem tym uprzedzeniom jakiegoś wyrazu. Tzn. zdaję sobie sprawę, że nie ma powodu dla którego fakt, że kogoś pociągają osoby tej samej czy innej płci mógłby być podstawą wartościowania, że nie ma powodu, dla którego jakakolwiek dobrowolna forma aktywności seksualnej między dorosłymi ludźmi miałaby być piętnowana, itd. To po prostu jedyne racjonalne podejście.

A protestując
  • Odpowiedz