#anonimowemirkowyznania
Mam takie dziwne rozmyślania...

Jestem ateistą. To chyba warunkuje te rozmyślania, a więc - po co żyć skoro po śmierci nic nie ma? Ludzie wierzący mają jakieś niebo, życie wieczne itp, ale do mnie to nie przemawia. Dla mnie żyję, żyję a potem pyk, trup i koniec. Tak sobie myślę, że po co się starać robić cokolwiek, zbierać majątek, zakładać rodzinę, mieć dzieci? Przecież po śmierci jest game over i nawet wspomnienia do Ciebie nie dotrą. Żadnej kasy nie weźmiesz, a czy Twoje dzieci będą szczęśliwe czy nie, to się nawet nie dowiesz... Myślę, że właśnie po to ludzie wymyślili religię, żeby ludzie mieli motywację do życia.
I nie, to nie jest depresja. Nie mam myśli samobójczych, tylko czasem się zastanawiam - PO CO TO WSZYSTKO?
Macie też tak?
  • 30
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Nie, nie mam tak. To życie i przyjemnosc z niego jest moja motywacja do działania. Ja właśnie nie mogę sobie wyobrazić jaka motywacja może być życie pozagrobowe. Dla mnie to tylko wytłumaczenie ludziom cierpienia i biedy w jakiej żyli, z obietnicami, ze to cierpienie przyniesie im radość ‚wieczna’ po śmierci. Żeby ich pocieszyć i się nie buntowali, a uważali cierpliwe znoszenie bólu życia za cnotę.
  • Odpowiedz