#anonimowemirkowyznania
@AnonimoweMirkoWyznania: Ech, Mirki, widzę, że tutaj wylewają się co chwilę fale hejtu na dziewczyny z #tinder i nie tylko, na te wymagające #180+ i lecące na #alvaro …. A ja chciałam podzielić się z Wami historią, którą można by podsumować po hollywoodzku: „Love is a funny thing”.

Spotkałam w swoim życiu wielu facetów, mogłam wśród nich przebierać, bo sama jestem dość atrakcyjna – i myślałam, że już mam swój typ. Przedstawiał się on mniej więcej tak: wysoki (ale spotykałam się też z niskimi, więc nie musicie od razu wieszać na mnie psów), dobrze zbudowany, raczej ciemnowłosy i ciemnooki (jednak zdecydowanie nie w typie Alvaro – nazwijcie mnie ksenofobem lub rasistką, ale jakoś nie pociągają mnie ciemniejsze karnacje ani nawet mocniejsza opalenizna. Ani sami obcokrajowcy), z mocno zarysowaną szczęką…
Raczej unikałam przesadnie pięknych buziek, bo po takich rzadko można się spodziewać czegoś dobrego… Ale wygląd był (nadal jest) dla mnie ważny,
  • 43
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach